Od dziewięciu lat rozgrywane są mistrzostwa Polski w ratownictwie medycznym. Województwo kujawsko-pomorskie reprezentowały w nich zespoły z Bydgoszczy, Koronowa, Tucholi, Torunia, Grudziądza, Brodnicy, a także drużyny ratowników będące w dyspozycji Nowego Szpitala w Nakle i Szubinie pracujące w Nakle, Kcyni i Mroczy. Jedynie zespół z Kcyni stanął na podium.
Ewenement na skalę kraju
Po raz pierwszy w historii zdarzyło się też, że trzy zespoły ratowników z jednego szpitala znalazły się w pierwszej dziesiątce mistrzostw Polski.
Zespół z Kcyni (Wojciech Skrzyński, Marcin Mańkowski i Robert Zenka) zdobył wicemistrzostwo. Drużyna reprezentująca Nakło (Piotr Trychoń, Łukasz Weyer i Waldemar Piszczek) uplasowała się na czwartym miejscu, zaś zespół podstawowy z Mroczy (Piotr Pełczyński, Adrian Zadorecki i Rafał Urban) zajął siódme miejsce.
Nic więc dziwnego, że wczoraj, z okazji Dnia Ratownictwa Medycznego, właśnie ratownicy pracujący na terenie powiatu nakielskiego zaproszeni zostali na uroczyste spotkanie do urzędu wojewódzkiego w Bydgoszczy. O kulisy ich pracy i sukcesów wypytywał gości wojewoda Rafał Bruski. Pokazano też film z ostatnich mistrzostw Polski, gdzie tak dobrze naszym reprezentantom poszło.
Wszystkim kieruje kobieta
Kierownikiem pogotowia w Nowym Szpitalu w Nakle i Szubinie jest doktor Sybilla Ufnal-Brzozowska. To ona - jak przyznają ratownicy - zachęciła ich do przygotowań i udziału w zawodach. A podczas wczorajszego spotkania w Bydgoszczy opowiadała o zadaniach, z którymi musieli się zmierzyć.
Pijany mężczyzna próbując wkręcić żarówkę spadł ze stołka. Akcja ratunkowa prowadzona była w bardzo ciasnym pomieszczeniu, w niemal całkowitych ciemnościach jak to często zdarza się w melinach pijackich. Ratownicy odebrać też musieli poród trojaczy, ratować dziecko przejechane przez ciągnik rolniczy etc.
Wszystkie drużyny miały do wykonania te same zadania. W ocenie nie było subiektywizmu, bo czy procedury zostały należycie wykonane sygnalizowały komputerowo zaprogramowane fantomy.
Przy okazji szkolenie
Mając takich gości wojewoda nie mógł nie skorzystać z okazji i nie poprosić o krótki kurs. Tym bardziej, że w prezencie od władz województwa goście otrzymali m.in. fantoma.
Często wiele ofiar
Praca ratownika wymaga doskonałej kondycji fizycznej, bo akcję ratunkową prowadzić trzeba nieraz przez kilkadziesiąt minut. Zdarza się, że zespół wzywany jest do jednego rannego, a na miejscu zastaje kilku poszkodowanych. Trzeba mieć też odporność psychiczną.
- Po jakim czasie powstaje skorupa, człowiek uodpornia się. Zawsze jednak wydarzy się coś, o czym trudno potem zapomnieć - przyznał wczoraj jeden z ratowników.