https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pozna go świat

JOANNA GRZEGORZEWSKA [email protected]
Michał Wiśniewski, uczeń III LO w Bydgoszczy, dużo czasu spędza przed komputerem, ale... Bez przesady. Jest jeszcze tyle innych spraw do zrobienia.
Michał Wiśniewski, uczeń III LO w Bydgoszczy, dużo czasu spędza przed komputerem, ale... Bez przesady. Jest jeszcze tyle innych spraw do zrobienia. Fot. Tytus Żmijewski
Ten film zobaczy cały świat. Film, który nakręcili Amerykanie. Film, którego bohaterem jest Michał Wiśniewski z Bydgoszczy. Może zobaczy go sam Bill Gates.

- Mówisz Michał Wiśniewski, myślisz wokalista zespołu "Ich Troje"...
Michał śmieje się: - Często ludzie nie wierzą, że tak się nazywam. Kiedy gdzieś dzwonię i przedstawiam się, zdarza się, że osoba z którą chcę rozmawiać, myśli, że to żarty i odkłada słuchawkę.
- A rówieśnicy?
- Nie zapominają mojego imienia i nazwiska po pierwszym spotkaniu.

Kamera i Bill Gates

I być może to nazwisko zostanie zapamiętane w innych krajach. Na przykład w Stanach Zjednoczonych. Bo to w tym kraju przede wszystkim ludzie zobaczą film zrobiony przez ekipę Microsoft, której Michał jest bohaterem.
Film kręcony w szkole (było zamieszanie), w domu (mama i tata Wiśniewscy wystąpili przed kamerą) i na ulicach Bydgoszczy.
Film reklamujący multimedialny pakiet stworzony przez firmę Microsoft dla uczniów, którzy chcą poznać tajniki programowania.
Przykładem ucznia, który w lot pojął, o co w tym wszystkim chodzi i najsprawniej rozwiązywał zadania z tej dziedziny, jest Michał właśnie. Michał Wiśniewski, uczeń III LO w Bydgoszczy.
I to on - z ekranu - przekonywać będzie ludzi na całym świecie, że dobre chęci i przystępnie napisany program wystarczą, żeby poznać komputer z tej drugiej strony.
- Podobno kopię filmu ma dostać sam Bill Gates - mówi Michał z przejęciem.

Bez tajemnic

- Jak firma cię znalazła?
- Nasze liceum wzięło udział w programie "Partnerstwo dla przyszłości" organizowanym przez Microsoft. I okazało się, że w mojej szkole ta pilotażowa wersja przyjęła się świetnie. Lepiej niż w innych szkołach polskich. A jak już znaleziono najlepszą szkołę, należało znaleźć ucznia, który najlepiej sobie z tym wszystkim radzi. Nauczyciel informatyki wskazał mnie.
- Byłeś najlepszy.
- Tak jakoś wyszło.
- Jesteś informatycznym geniuszem?
- Daleko mi do tego. Radzę sobie, ale są lepsi. Jeśli chodzi o programowanie, to są to moje pierwsze doświadczenia, ponieważ wcześniej wydawało mi się to zbyt skomplikowane. Informatyką interesuję się, ale bliska jest mi też fizyka i matematyka. Dlatego wybrałem klasę, w której rozszerzone są te trzy przedmioty właśnie.
- Na którym miejscu jest więc informatyka?
- No..., na pierwszym, ale fanatykiem nie jestem.

Sensacja, kosz i dziewczyna

Nie jest fanatykiem, bo mimo że spędza dużo czasu przy komputerze (ile dokładnie trudno określić, bo raz to są dwie, trzy godziny, innego dnia pięć albo sześć), znajduje wolne chwile na inne sprawy. Na dużo innych spraw.
Przede wszystkim jest dziewczyna (w Walentynki minie 21 miesięcy odkąd są parą) i ona, czyli Ewelina, jest najważniejsza (- To prawda, tak samo jak to, że jest o mnie strasznie zazdrosny - przyzna później jego ukochana).
Po drugie - sport. Michał jest kibicem Astorii, ale też i sam nie stroni od koszykówki. Poza tym dużo jeździ na rowerze, uprawia jogging (trzy razy w tygodniu po pół godziny), biega, chodzi na basen. Nie emocjonuje się piłką nożną.

Lubi fizykę, matematykę.

Znajduje czas na kino i na książkę, raczej nie znajduje na sprzątanie i mycie naczyń (tak mówi mama Michała), chyba że usłyszy wyraźne polecenie rodziców.
- Wieczny optymista, ogromne poczucie humoru, uczynny - powie o nim Ewelina Schmidt, a mama Anna Wiśniewska doda: - Czasami nawet zbyt uczynny. Na prośby kolegów reaguje natychmiast, swoje sprawy - niestety - zostawia na później. Jest przy tym bardzo skromny.
A komputer? Kto wie, gdyby nie musiał dzielić go z bratem, może inaczej by to pogłębianie wiedzy informatycznej wyglądało, choć pewien jest jednego: nawet gdyby komputer był tylko dla niego, nie siedziałby przez całą noc przed monitorem, tylko po to, żeby przejść przez wszystkie poziomy jakiejś gry, bo gry go wcale nie kręcą. - Chociaż od tego właśnie zaczynałem.

Był styczeń 1997 roku...

Najpierw - jeszcze w podstawówce - pasjonowała go biologia, później mama pojechała po komputer. I przywiozła go - lekko używany, tani. Był styczeń 1997 roku. - Nie zapomnę tej daty do końca życia. Byłem taki dumny... Nikt z moich kolegów nie miał jeszcze takiego sprzętu!
Koledzy nie mogli więc uczyć Michała obsługi komputera, robił to informatyk, który zainstalował nowy sprzęt w domu Wiśniewskich.
No i lekcje się przydały: kiedy się coś zepsuło, naprawiał to Michał, jak trzeba było jakiś nowy program zainstalować, instalował go Michał.
A kiedy koledzy już mieli komputery, to kto im pomagał w rozwiązywaniu problemów? Michał. I tak to się wszystko zaczęło. - W sumie to nie miałem innego wyjścia - śmieje się Michał. - I tak mnie to wciągnęło, że sam później kupowałem książki i wgłębiałem się w temat.
I tak było do końca szkoły podstawowej. W gimnazjum zaczął już bawić się programami graficznymi, w liceum... Tak naprawdę to tu dopiero Michał zaczął się informatyką zajmować na poważnie. Między innymi zaczął tworzyć strony www...
- Z której jesteś najbardziej dumny?
- Z oficjalnej strony Astorii Bydgoszcz, której jestem współtwórcą. Z klubem współpracuję już od roku 2003 - mówi Michał z dumą.

Kto ty jesteś? Polak mały

Michał jest stypendystą Rady Ministrów (- Dostałem stypendium za wyniki w nauce. Najwyższa średnia? 5.3) i w tym roku zdaje maturę. Czas najwyższy więc na wybranie odpowiedniej uczelni, czas na pytanie: "co chciałbym robić, jak będę duży?"
I na to pytanie Michał Wiśniewski odpowiedź już ma: dziedzina, którą chciałby zgłębiać, to informatyka. - Tylko nie wiem jeszcze w jakim ujęciu - przyznaje. - Studiując informatykę na UMK w Toruniu skupiałbym się na matematyce i programowaniu. Gdybym jednak wybrał elektronikę i telekomunikację na ATR... To wydaje mi się ciekawsze.
Nie bez znaczenia jest też to, że ATR jest bydgoską uczelnią: odpada problem mieszkania, wyżywienia, dojazdów i tak dalej.
- A później, po skończeniu studiów - wolałbyś pracować w Polsce czy zagranicą?
- Lubię swój kraj. Myślę, że byłbym szczęśliwszy pracując w Polsce.
- Co więc będziesz robił za dziesięć, piętnaście lat?
- Będę pracował w firmie z klasą, w której przyzwoicie zarabię, albo stworzę własną. Ale czy zajmę się programowaniem, czy sprzedażą komputerów - nie wiem. Wszystko zależy od sytuacji na rynku.
Marzenia? Zdać maturę, dostać się na studia, znaleźć pracę podczas wakacji (może być fizyczna), wyjechać gdzieś na tydzień z Eweliną, a kiedyś tam... - Chciałbym mieć laptopa.

Michałów dwóch

- Muzyka jest dla ciebie ważna?
- Często jej słucham, na przykład podczas biegania.
- Jakiej?
- Nie mam ulubionego zespołu czy wykonawcy, płyty. Lubię słuchać radia, lubię rock, muzykę poważną, filmową, polskie stare przeboje - na przykład Budki Suflera.
- A zespół "Ich Troje"?
- Nie ten klimat, no i dwóch Michałów Wiśniewskich w jednym domu to trochę za dużo, prawda?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska