Jak wiadomo emeryci są ciężarem dla kraju, bo nie pracują, a pieniądze biorą. Jest to sprzeczne z logiką, dobrym obyczajem i przysłowiem "jaka praca, taka płaca". Tylko proszę mi tu nie tłumaczyć, że kiedyś się pracowało, a ZUS kasował składki. U progu IV RP nie czas na peerelowskie wspominki.
W związku z kłopotami, jakie sprawiają emeryci, Ministerstwo Pracy wpadło na dwa pomysły. Pierwszy jest taki, żeby kobiety robiły tak samo długo jak niekobiety, natomiast drugi - żeby wszyscy pracowali do 67 lat.
Myślę, że misterstwo idzie w dobrą stronę, ale trochę nieśmiało. Co do kobiet, uwag nie mam. Równouprawnienie to nie tylko prawa, ale także obowiązki. Baby i tak mają lepiej, bo śmieci nie wynoszą.
Natomiast w kwestii długości pracy chcę wyraźnie powiedzieć, że nie stać nas na stosowanie półśrodków. Miejmy odwagę postawić kropkę nad emerytem. 67 lat ani nawet 76 - to naprawdę żadne rozwiązanie. Optymalnym wyjściem jest praca do śmierci. Jeśli człowiek naprawdę musi odejść z roboty, to już na amen.
Same korzyści są z tego.
Więc najpierw: kadry, które - wiadomo - decydują o wszystkim. Czy ja naprawdę muszę tłumaczyć, jak ogromnym doświadczeniem będzie dysponował 80-letni nauczyciel wychowania fizycznego? 90-letnia tancerka baletowa? 95-letni ratownik górski? Tacy ludzie są na wagę złota. Dotąd przechodzili na emeryturę mając 60 - 65 lat (a kobity jeszcze wcześniej), w kwiecie wieku, u szczytu swych możliwości. Tak właśnie sito gubiło diamenty.
Ktoś powie, że młodzi nie będą mogli znaleźć pracy, bo wszystkie miejsca będą zajęte przez weteranów w służbie czynnej. Po pierwsze - nikt nie żyje wiecznie, więc jakaś rotacja będzie, po wtóre: a po co mają pracować? Nie dość, że - jako niedoświadczeni i zieloni jak szczypiorek - na pewno by niejedno spartolili, to jeszcze nie mieliby czasu na oddanie się rodzinie, wychowywanie dzieci, kultywowanie takich ważnych wartości jak umiłowanie kraju, bliźnich, szacunku dla pracy babci i dziadka.
Z pieniędzmi na zasiłki dla bezrobotnych też nie byłoby problemu, bo przecież na kupce leżą składki emerytalne. Tylko brać i wypłacać, bo emeryci - jako grupa społeczna - zanikliby całkowicie.
Ja już nie chcę nawet zwracać uwagi na rzecz oczywistą: ileż jeszcze ciekawych, twórczych oraz pożytecznych pomysłów możemy oczekiwać od urzędników Ministerstwa Pracy, jeśli damy im popracować aż do chwili zaszczytnego i naturalnego opuszczenia posterunku?
Praca ludzi wzbogaca
Jan Raszeja