Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracodawcy krytykują nowe przepisy antykryzysowe

Agnieszka Wirkus
Premier Tusk i minister Rostowski wyłączają telefony komórkowe przed posiedzeniem rządu dotyczącego przyjęcia pakietu antykryzysowego
Premier Tusk i minister Rostowski wyłączają telefony komórkowe przed posiedzeniem rządu dotyczącego przyjęcia pakietu antykryzysowego
Nowe przepisy miały pomóc przedsiębiorcom i ich pracownikom przetrwać kryzys. - Ustawa jest tak skonstruowana, że wesprze niewiele firm - uważają pracodawcy.

Wczoraj rząd zajął się pakietem antykryzysowym. Przyjął projekt specjalnej ustawy, dzięki której pomoc mają otrzymać zarówno duże, jak i małe firmy.

Dodatkowo jest kilka zapisów skierowanych wyłącznie do zakładów, które mają przejściowe problemy finansowe. Na maksymalnie pół roku będą one mogły zmniejszyć czas pracy pracownika oraz proporcjonalnie jego wynagrodzenie. Nie będą musiały przy tym stosować tzw. wypowiedzenia zmieniającego.

Minimalna płaca na urlopie

Jeszcze ważniejsza zmiana to wprowadzenie tzw. urlopów postojowych. Kiedy będzie można je stosować? Gdy na przykład firma nie ma zamówień. Wtedy szef będzie mógł wysłać załogę nawet na sześć miesięcy płatnego urlopu. A każdy pracownik będzie musiał dostać pensje, która powinna być przynajmniej równa minimalnemu wynagrodzeniu (1276 zł brutto). Część tej kwoty zapłaci państwo - ma być to równowartość zasiłku dla bezrobotnych w 2009 roku (551 zł brutto).

Z pomocy mogą skorzystać przedsiębiorcy, których obroty - przez rok przed złożeniem wniosku o pomoc - spadły choć o 30 proc. (w porównaniu do wyników z okresu od 1 lipca 2007 r. do 30 czerwca 2008 r.).

Gdy firmy będą prosić państwo o pomoc, nie będą mogły zalegać z podatkami oraz składkami do ZUS i na Fundusz Pracy. Wyjątkiem są przedsiębiorcy, którzy doszli do porozumienia z urzędnikami i mogą np. spłacić zaległości w ratach.

Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców uważa ten przepis za absurdalny: - Gdy firma ma problemy finansowe, robi wszystko, aby zakład mógł nadal działać. Dlatego w pierwszej kolejności płaci pensje pracownikom, rachunki za prąd i należności wobec kontrahentów. A dopiero potem na przykład podatki. I to nawet spodziewając się sankcji.

Pomoc dla 250 tys. osób

Mirosław Ślachciak obawia się, że przepisy są tak skonstruowane, iż niewiele firm będzie mogło z nich skorzystać. Wtóruje mu Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich. Ma on jeszcze jedno zastrzeżenie. Po zakończeniu półrocznego, subsydiowanego okresu zatrudnienia pracownika, przedsiębiorca będzie musiał zatrudniać go jeszcze przez rok. W przeciwnym wypadku będzie zmuszony zwrócić pomoc. - Szczególnie w kryzysie firmom trudno jest przewidzieć, czy za pół roku będą jeszcze działać - mówi Adam Ambrozik. - Dlatego wiele z nich nie będzie chciało korzystać z pomocy państwa, by później nie mieć problemów z wywiązaniem się ze zobowiązań.

Rząd zakłada, że z finansowej pomocy będzie mogło skorzystać prawie 250 tysięcy pracowników firm. - To niewiele. Ale patrząc jak rygorystyczne są przepisy, jest to całkiem realna liczba - dodaje Adam Ambrozik.

Projektem ustawy ma się zająć Sejm. Niewykluczone, że zrobi to jeszcze przed wakacjami. Przepisy mają obowiązywać do końca 2011 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska