Do stanowiska kierowania sępoleńskiej komendy wpłynęła informacja o bobrze, który przypadkowo został uwięziony w zbiorniku przy sępoleńskim młynie - mówi Robert Sieg, rzecznik prasowy sępoleńskich strażaków. - Na ratunek udał się zastęp, który zastał tam młodego bobra.
Zwierzę nie mogło samodzielnie wydostać się z betonowego zbiornika turbiny młyna przy ulicy sępoleńskiej. Strażacy musieli użyć specjalistycznego podbieraka, którym wyjęli bobra z wody. - Bóbr, choć przestraszony, był w dobrej kondycji - dodaje Sieg. - Został wypuszczony na wolność i udał się w dół Sępolenki.
To nie był koniec, bo w czasie prac w ogrodzie przy ulicy Sienkiewicza właściciele znaleźli granat. - Nie byłoby w tym nic dziwnego, ponieważ niespodzianki z okresu wojny, takie jak niewypały i niewybuchy, zdarzają się często, ale zaskoczeniem dla nas był fakt, że granat przyniosła do straży osobiście właścicielka ogrodu - informuje Sieg.
Strażacy zabrali go z dala od budynków. Wprawdzie był to niewielki granat typu "szyszka" z okresu II wojny światowej, do tego częściowo zniszczony przez korozję, ale jak wiadomo strzeżonego Pan Bóg strzeże.
O znalezisku została powiadomiona policja. W Sępólnie zjawił się patrol saperski z Jednostki Wojskowej z Chełmna, który odebrał od strażaków niebezpieczny prezent. - Kobieta, która dostarczyła granat, chyba nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa i zagrożenia - dodaje Sieg.
Czytaj e-wydanie »