Ich stanowisko może trochę dziwić, zważywszy na to co dzieje się ostatnio w Anglii, gdzie rozgrywki torpeduje w ostatnich dniach kolejna fala pandemii koronawirusa i jej niezwykle zakaźny wariant Omikron.
Problemy nie ograniczają się tylko do Premier League, bo z powodu dużej liczby zarażonych COVID-19 piłkarzy (pozytywny test na 24 godziny przed pierwszym gwizdkiem miało ich aż ośmiu) do skutku nie doszedł zaplanowany na 9 grudnia mecz Ligi Konferencji Europy Tottenham - Stade Rennes. Początkowo miał zostać przełożony, ale UEFA podjęła ostatecznie decyzję o walkowerze dla Francuzów, co wykluczyło klub z Londynu z rozgrywek.
W związku z zaistniałą sytuacją w poniedziałek doszło do spotkania szefów Premier League z przedstawicielami klubów. Dyskutowano na nim o przełożeniu 20. kolejki, która ma zostać rozegrana w dniach 28-30 grudnia. Za krótką przerwą w rozgrywkach zagłosowała jednak tylko część z nich. Większość stała na stanowisku, żeby grać, dopóki sytuacja pandemiczna na to pozwoli. Nawet jeśli część meczów znów nie mogłaby się odbyć.
Niewykluczone jest jednak, że i tak dojdzie do przerwy w rozgrywkach. Dziennik "Daily Mail" informuje, że w październiku tylko 68 procent grających w angielskiej lidze piłkarzy przyjęło dwie dawki szczepionki. To najniższy odsetek w czołowych ligach Europy.
Najbliższa kolejka Premier League ma zostać rozegrana 26 grudnia (tzw. Boxing Day) i 27 grudnia (jeden mecz). Hitem będzie spotkanie Manchesteru City z Leicester. Będziemy mieli również "polskie" starcie, bo West Ham United Łukasza Fabiańskiego zmierzy się z Southampton Jana Bednarka.
Lewandowski rezygnuje z gry u Probierza. Co dalej z reprezentacją?
