Dyrektorzy szkół niechętnie mówią o problemie zażywania narkotyków przez młodzież. Nie chcą, żeby kierowana przez nich placówka była źle postrzegana przez otoczenie. - W dobie niżu demograficznego i aktywnej walki o "ucznia-klienta" naturalną rzeczą jest, że każda szkoła będzie dbała o swój nienaganny wizerunek - mówi Robert Rejniak, terapeuta z Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii, szef oddziału w Bydgoszczy. - W czasie naboru placówki eksponują swoją wyjątkowość, atrakcyjność i dodatkowe możliwości, np. współpracy z zagranicą. Trudno w ten wizerunek wpasować problemy społeczne, np. narkomanię i sposoby radzenia sobie z nimi.
Przeczytaj także: Prawie pół kilograma marihuany, ponad 900 paczek papierosów bez akcyzy w mieszkaniu w centrum Włocławka
Według raportu NIK z września 2013, którym właśnie teraz zajęli się posłowie, aż 31 proc. uczniów widziało, jak ktoś zażywa narkotyki w ich szkole lub słyszało o tym z wiarygodnego źródła. Z kolei 17 proc. uczniów przyznało się, że było świadkiem sprzedaży narkotyków w ich placówce lub że takie informacje do nich dotarły. Co więcej, 28 proc. nauczycieli wie, że w ich szkołach jest taki problem. - Nie da się udawać, że go nie ma - mówi dyrektor jednego z toruńskich gimnazjów, proszący jednak o anonimowość. - Gdy podejrzewamy, że dziecko miało lub ma kontakt z narkotykami, zawiadamiamy jego rodziców. Wzywamy też policję. Zdarzają się rodzice, którzy od razu współpracują z nami i to jest idealne rozwiązanie. Są też tacy, którzy wiedzą, że dziecko zażywa narkotyki, ale nie zawiadamiają nas o tym, bojąc się stygmatyzacji. A bywa i tak, że robią wszystko, co się da, a dziecko uporczywie odmawia leczenia.
Przeczytaj także: Narkotyki warte 50 tysięcy były schowane w stodole pod Mogilnem
Szkoły organizują szkolenia dla rodziców, na które zapraszają policjantów, osoby zajmujące się problemem narkomanii wśród młodzieży itp. Spotkania z takimi gośćmi przygotowywane są też dla młodzieży. - Jeśli chodzi o profilaktykę, szkoły bardzo chętnie z nami współpracują - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.
Tymczasem NIK twierdzi, że takie działania profilaktyczne nie przynoszą skutku. - Pogadanki z gimnazjalistami lub starszymi uczniami są co najmniej nieskuteczne - mówi Robert Rejniak. - Młodzież lubi słuchać nie gościa, tylko siebie nawzajem. Czasem wystarczy mądry dorosły, który pokieruje dyskusją. Dziś nie ma szkoły wolnej od narkotyków, niezależnie od jej prestiżu i miejsca w rankingach.
Czytaj e-wydanie »