Inni maja problem
Ostatnio prasa ogólnopolska doniosła, że w niektórych miastach naszego kraju, walka ze szrotówkiem, mimo że była prowadzona kompleksowo, nie przyniosła oczekiwanych skutków. Owad nadal stanowi tam ogromne zagrożenie dla kasztanowców. Natomiast w Inowrocławiu wiele wskazuje na to, że zabiegi ochronne przyniosły oczekiwany efekt. Drzewa zostały uratowane.
Od dwóch lat
- Działania mające na celu uchronienie kasztanowców przed owadem prowadziliśmy przez ostatnie dwa lata. Ogółem ochroną objęliśmy ponad siedemset drzew - mówi Stanisław Milecki, naczelnik wydziału ochrony środowiska inowrocławskiego ratusza.
Ponieważ szrotówek z ziemi przechodzi do korony kasztanowców, w której dokonuje największego spustoszenia, inowrocławska ochrona środowiska, działając w porozumieniu z dendrologami z instytutu w Kórniku, doprowadziła do tego, że na pniach drzew zakładano specjalne kompresy foliowe. - Znajdowała się w nich specjalna substancja, która uniemożliwiała owadom dotarcie do liści - dodaje Milecki.
W pierwszym roku zabiegami ochronnymi objęto ponad sześćset kasztanowców, a w drugim już ponad siedemset. Opaski zakładano na drzewach każdego roku trzykrotnie - w kwietniu, czerwcu i sierpniu. Przedsięwzięcie pochłonęło niecałe sto tysięcy złotych.
Są skutki
- Działania przyniosły oczekiwane efekty. Jeszcze kilka lat temu inowrocławskie kasztanowce gubiły zaatakowane przez szrotówka liście już na początku sierpnia. W ubiegłym roku liście z tych drzew zaczęły opadać dopiero we wrześniu - zwraca uwagę naczelnik.
Milecki informuje, że w br. na kasztanowcach nie będzie już foliowych kompresów. Drzewa cały czas będą jednak pod obserwacją.