- Moim zdaniem trzeba ich po prostu zamknąć! Nie wiem tylko, od którego zacząć? - zagaja Wassermann. - Najsprawiedliwiej jest alfabetycznie - decyduje Dorn. - Zaczynamy.
- Alosza Afdiejef! - krzyczy Jacek Kurski.
- Bryndal, Czeczot, Daniec z Drozdą! - zapala się Ziobro. - Federowicz chyba trochę za stary, może być kłopot z "f"...
- No, to "fszyscy"! - radośnie woła Macierewicz wymachując wczorajszą "Rzeczpospolitą". - Jest tam ohydny rysunek niejakiego Sawki Henryka. Bandzior stoi nad leżącym, ciężko pobitym obywatelem i mówi: "Przepraszam, to był tylko taki skrót myślowy".
"Fszyscy" - to dopiero idealne rozwiązanie. Od niedawna warszawska prokuratura bada, czy majestat państwa został znieważony przez satyryka "Przekroju" Marka Raczkowskiego. Ten drań trafił pod nóż śledczych za zbrodnię stanu, jakiej dopuścił się ongiś haszkowy oberżysta Palivec z gospody "Pod kielichem". Raczkowski, walcząc maniakalnie z psimi kupami, chciał wtykać w nie miniaturowe biało-czerwone flagi. Że niby to rodacy tak obsrywają Polskę, jak muchy portret cesarza Franza Josepha. Głupota Palivca polegała na tym, że nie chciało mu się otrzeć najjaśniejszego portretu. Głupota Raczkowskiego była jeszcze większa. W marcu na antenie radia przyznał się, że chce uprawiać proceder wtykania flag w psie kupy na stołecznych trawnikach. Prowadzący audycję Jakub Janiszewski wybuchnął śmiechem, ale kilka minut później rura mu zmiękła. Odczytał e-maila od słuchaczki, pani Basi: "Nie można tego tak zostawić, żeby jakiś facet szargał narodowe symbole!". Oburzonych słuchaczy znalazło się jeszcze dwóch i sprawa trafiła do prokuratury z art. 137 par. 1 kodeksu karnego.
Niedoszłą zbrodnią zajęła się też policja i Krajowa Rada Radiofonii i TV. W środę w komendzie stołecznej Raczkowski został oficjalnie przesłuchany. Jako świadek w sprawie, w której sam chciał popełnić przestępstwo i jeszcze na siebie doniósł: - Ale było sympatycznie - robił znów sobie jaja satyryk. - Policjant był bardzo miły. Miałbym jednak prośbę do policji. Może w przyszłości do spraw artystów będzie ona wysyłać mniejszych policjantów, widziałem takich na korytarzu. Ten, który mnie przesłuchiwał, był wielki, miał ponad 1,90 wzrostu i ogromny pistolet przy boku. Z prawdziwymi nabojami...
Ela Kruk zaś - królowa KRRiTV - upomniała szefową rozgłośni za to, że ob. Janiszewski, prowadzący wówczas program, nie doniósł na autora opowieści o kupach, tylko się sam - na antenie! - głupio śmiał. "To propagowanie działań niezgodnych z racją stanu, naruszenie art. 18 ustawy o RTV tudzież złamania ustawy o fladze narodowej uchwalonej w 1980 r." - objaśniła Kruk aferę kup.
Qpą "fszystkich"!
Jacek Deptuła
Na tajnym spotkaniu przedstawicieli resortu prawa (i sprawiedliwości) IV RP postanowiono, że trzeba coś wreszcie zrobić z satyrykami, którzy podkopują fundamenty ustrojowe.