MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rada nadzorcza, czyli sami swoi

Rozmawiał ADAM WILLMA
Fot. FOTORZEPA
Rozmowa z ANDRZEJEM MALINOWSKIM, prezydentem Konfederacji Pracodawców Polskich, I wiceprezydentem Europejskiej Organizacji Pracodawców Przedsiębiorstw Sektora Publicznego

- Przed wyborami opozycyjny polityk, szef sejmowej komisji skarbu, Kazimierz Marcinkiewicz zarzekał się, że za rządów jego formacji zmiany w radach nadzorczych będą dokonywane wyłącznie w oparciu o kryterium kompetencji. Sprawdziło się?

- Może miał taki zamiar, ale nie zauważyłem, aby te dobre chęci były wcielane w życie. Wciąż, niestety, obowiązuje zła zasada, że każda zmiana polityczna powoduje poważne roszady personalne w kierownictwach spółek. Takie przetasowania negatywnie odbijają się na firmach wytrącając je z normalnego rytmu. Proszę zauważyć, że w niektórych spółkach odwołuje się prezesa powołując p.o., a dopiero później rozpoczynają się poszukiwania nowego szefa. Traci na tym nie tylko stabilność wewnętrzna, ale i wiarygodność na rynkach, czego przykładem jest PGNiG. Ale oprócz aspektu ekonomicznego ważny jest także inny: w polskiej demokracji patologia może stać się normą, na którą politycy się godzą. Uważam, że stanowi to potencjalne zagrożenie dla struktur państwa.

- "Czystka" to właściwe określenie?

- Ten termin ma jednoznaczną konotację z lat stalinowskich i nie sądzę, by można go używać do opisywania dzisiejszych procesów. Nazwałbym to raczej "wymianą z powodów politycznych". Tym bardziej, że stosuje się formułkę o "utraconym zaufaniu", wyraźnie o coś - bo nie wiadomo o co - obwiniając menedżerów i członków rad nadzorczych. A ja sądzę, że ich "wina" polega głównie na tym, że związali się zawodowo ze spółkami z udziałem skarbu państwa. Według moich informacji wszystkie spółki, w których już nastąpiły zmiany, wykazywały w ciągu ostatnich lat bardzo dobre wyniki.

- Politycy PiS odpowiedzą panu natychmiast: przecież Miller sięgał jeszcze głębiej, wymiatał do samego dna. Leszek Miller powołałby się zapewne na czystkę AWS-owską. I mamy zamknięte koło.

- To jest właśnie nasza choroba, o której wcześniej wspomniałem: patologiczne postępowanie wszystkim wydaje się normalne i akceptowalne. Nie chcę tłumaczyć Millera, ale on przynajmniej miał w ręce ten argument, że sytuacja wielu spółek była wówczas nie najlepsza; dziś zostały jednak "wyciągnięte na powierzchnię". Rządzący Polską nagminnie jednak zapominają, że spółki skarbu państwa nie są własnością rządu i będącej u władzy partii, rząd jedynie zarządza nimi w naszym imieniu. Mamy więc prawo domagać się, aby tymi spółkami kierowali najlepsi, a nie wyłącznie "swoi". Okazuje się jednak, że IV Rzeczpospolita przejmuje niezbyt chlubne wzory III RP. Co gorsza, nikt nie ma ochoty tłumaczyć się ze swoich decyzji, co wskazywać może, że rząd nie liczy się ze zdaniem partnerów społecznych. Na listy kierowane do ministra otrzymuję odpowiedź, że minister zapoznał się z moją argumentacją, ale "mimo wszystko podjął decyzję". Swoiście realizowane jest też inne hasło PiS: "nie ma miejsca na służby w gospodarce". Jeśli przyjrzeć się nominacjom, na przykład w sektorze gazowym, to - jak informowały media - niemal wszyscy pochodzą ze służb z czasów Antoniego Macierewicza.

- Widać - mamy niezłe służby.

- Służby mamy całkiem nieźle przygotowane, również w kwestiach gospodarczych. Można w nich znaleźć znakomitych fachowców. Pytanie jednak, czy ci ludzie nie są wykorzystywani do załatwiania rozmaitych interesów.

- Interesy mogą załatwić równie dobrze politycy, a tych nie brakuje w radach nadzorczych.

- To akurat kwestia, która wymaga osobnego wyjaśnienia. Nie mogę zgodzić się z argumentacją, że nadużyciem jest zatrudnianie byłych posłów czy ministrów w sektorze prywatnym. Jest to zjawisko powszechne we wszystkich krajach o rozwiniętych gospodarkach. Możemy oczywiście umówić się, że jeśli ktoś był ministrem czy posłem, to niech państwo zapewni mu dożywotnią emeryturę. Bo jeśli przysłuchać się wypowiedziom szefa powstającego urzędu antykorupcyjnego, można wyciągnąć wniosek, że ci ludzie powinni popełnić samobójstwo albo zamieszkać w hospicjum. Coraz lepiej rozumiem dziś hasło Thomasa Jeffersona, że najlepszy jest taki rząd, który najmniej rządzi.

- Perfekcję w dziedzinie "rozprowadzania" swoich ludzi osiągnął PSL, którego posłem był pan swego czasu w Sejmie.

- Uważam to za krzywdzący stereotyp. Dziś w spółkach związanych ze skarbem państwa widzę tylko jedno nazwisko kojarzone z PSL - Stanisława Dobrzańskiego, który notabene bardzo dobrze radzi sobie z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi.
W moim przekonaniu niezbędny jest korpus neutralnych politycznie członków rad nadzorczych oraz dopuszczenie do opiniowania kandydatur przez konfederacje takie jak nasza. Kto ma lepsze rozeznanie w umiejętnościach kadry menedżerskiej? Tymczasem, zdaniem wielu, obecnie miejsce w radzie nadzorczej to często nagroda za pomoc w uzyskaniu dobrego wyniku wyborczego. Gdy czyta się życiorysy członków rad, wśród nich widać wiele osób z małym doświadczeniem biznesowym.

- Ile foteli obsadzanych jest dziś przez ministra?

- Spółek skarbu państwa jest już niewiele, bo ledwie 1500, ale działąją w dużych środowiskach pracowniczych, którymi trzeba umieć zarządzać ze społeczną odpowiedzialnością. Niestety, zapis o społecznej gospodarce rynkowej jest często opacznie rozumiany jako prawo do nieodpowiedzialnego kontrolowania gospodarki. My ten zapis rozumiemy inaczej - chodzi o gospodarkę rynkową, która w optymalny sposób zaspokaja potrzeby społeczeństwa. A zaspokoić je może tylko gospodarka efektywna. Tę kwestię należałoby uwzględnić przy pisaniu nowej konstytucji.

- Przed rokiem obliczono, że w 79 spółkach znajdujących się pod szczególnym nadzorem, ministra skarbu reprezentuje zaledwie 45 osób o odpowiednich kwalifikacjach. Tymczasem lista osób, które takie kwalifikacje posiadają jest dwukrotnie dłuższa.

- Chętnie przyjąłbym propozycję każdego ministra skarbu, który zwróciłby się do nas o przedstawienie listy uznanych fachowców. Ale od lat ministrowie tego nie robią, bo muszą przede wszystkim zaspokoić apetyty polityczne.

- Wierzy pan, że poważna partia polityczna może funkcjonować bez możliwości opłacania się za usługi fotelami w radach nadzorczych?

- Po zapowiedziach premiera Marcinkiewicza i prezydenta Kaczyńskiego miałem nadzieję, że ekipa - nomen omen - Prawa i Sprawiedliwości tak uczyni. Tej wiary - może naiwnej - do końca jeszcze nie straciłem. Trzeba pamiętać, że styk polityki i gospodarki ma ogromny wpływ na postrzeganie Polski w świecie. Gołym okiem widać, że nasza gospodarka jest wrażliwa na politykę, a nieodpowiedzialne słowa wywołują gwałtowną reakcję. To wszystko widzą zagraniczni inwestorzy. Uświadomiłem to sobie podczas forum ekonomicznego, które jakiś czas temu odbywało się w Warszawie. Spełniałem wówczas rolę PR-owca polskiej gospodarki, odbyłem kilkadziesiąt rozmów z biznesmenami z całego świata. Ci ludzie nie mieli świadomości, że polska gospodarka idzie w dobrym kierunku i ma niezłe wyniki, ale na podstawie białego wywiadu mieli przed oczami państwo nieodpowiedzialnych polityków i zapowiedzi nierealnych reform. W takim kraju ludzie nie mają ochoty inwestować swoich pieniędzy, a warto pamiętać, że - aby utrzymać wzrost gospodarczy na poziomie 5-6 procent, Polska potrzebuje mniej więcej 10 miliardów dolarów inwestycji rocznie.
Należy wrzucić również kamyczek do medialnego ogródka - jeśli wczytać się w polską prasę przed wyborami, to okaże się, że nad Wisłą nie ma zabójców, gwałcicieli czy złodziei, są natomiast przedsiębiorcy, których skrzętnie opisywano w najczarniejszych barwach.

- Byli wśród ministrów skarbu tacy, którzy miotły potrafili używać umiarem?

- Takim człowiekiem był na pewno minister Socha. Problem polega na tym, że minister skarbu sam znajduje się pomiędzy dwoma miotłami - jednej sam używa, a drugiej używa się w stosunku do niego.
Ale jestem jednak optymistą, bo zasady, które proponuje PiS są dla nas jak najbardziej do zaakceptowania, rzecz w tym, aby były wprowadzane w życie. Jestem po długiej rozmowie z panem premierem Marcinkiewiczem, który przedstawił nam swoją wizję podejścia do spółek skarbu państwa. Szkoda, że jego ministrowie, jak na razie, tej wizji nie wcielają w życie. Może trzeba jeszcze poczekać? Tylko jak długo?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska