
- Groźnych sytuacji, związanych nie tylko z samą agresją słowną, ale i tą fizyczną, mamy rocznie około dwudziestu. Chodzi m.in. o szarpanie, uderzanie, celowanie do medyków bronią - w tym ostrą - czy o grożenie nożem. To jest bardzo dla nas stresujące i obciążające psychicznie. Te sytuacje są dramatyczne i nieobliczalne - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Krzysztof Wiśniewski, ratownik medyczny, specjalista pielęgniarstwa ratunkowego, kierownik działu organizacji usług medycznych i szkoleń WSPR w Bydgoszczy.

- Okazuje się, że nawet 90 proc. z nich wynika z tego, że osoba, do której wezwano pogotowie, była pod wpływem alkoholu lub środków psychoaktywnych. To jest główna przyczyna tych agresywnych zachowań. Ale też zdarza się, że pacjent staje się zły, arogancki czy wręcz chamski wobec nas, ponieważ kojarzy nas z niedoskonałościami organizacyjnymi podstawowej i szpitalnej ochrony zdrowia. Bo trudno mu się było dostać do przychodni, do lekarza specjalisty, albo zbyt długo czekał w kolejce na zabieg czy rehabilitację... - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Krzysztof Wiśniewski, ratownik medyczny, specjalista pielęgniarstwa ratunkowego, kierownik działu organizacji usług medycznych i szkoleń WSPR w Bydgoszczy.

- Wyjazdów każdego roku jest około 50 tys., a aktów agresji - około 20. Ale zaznaczam, że jeden akt agresji to już jest zbyt dużo - - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Krzysztof Wiśniewski, ratownik medyczny, specjalista pielęgniarstwa ratunkowego, kierownik działu organizacji usług medycznych i szkoleń WSPR w Bydgoszczy.