Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raz piekarnia, raz księgarnia - czyli kiedy zniknie ostatni sklep z książkami? (felieton)

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Andrzej Banas

Nic tak nie boli, jak poczucie, że nasz świat mija. I że nic na to poradzić nie można, bo nawet jak się napniemy cudnie, to Wisły kijaszkiem nie zawrócimy. Jedni frustrują się tym niemiłosiernie, inni niespecjalnie, ale bądźmy szczerze - szczypie to każdego. I tak mnie ta myśl złota naszła, kiedy przeczytałem świeżutki raport o polskim rynku księgarskim. Bo wygląda na to, że te księgarnie urocze znikną nam z miast i miasteczek jeszcze szybciej, niż małe piekarnie, które dostały właśnie rachunki za gaz.

Cóż, z danych Ogólnopolskiej Bazy Księgarń wynika, że zostało ich w Polsce raptem 1748. A ile jest u nas miast? Otóż 964. Niby więc wypada jedna – dwie na miasto, ale jako że w metropoliach księgarń jest wciąż sporo, to wychodzi na to, że z wielu polskich miasteczek księgarnie już wyparowały. A razem z nimi zniknęli księgarze, co to często byli też małymi centrami informacji kulturalnej i turystycznej, bo zawsze dużo wiedzieli i tego nie ukrywali. Ale większy problem w tym, że co dziesiąta z tych księgarń, co to jeszcze dyszą, figuruje w Krajowym Rejestrze Długów, bo przestała regulować należności. Czyli na bank kłopoty ma znacznie więcej punktów. A tempo kłopotów rośnie . W 2019 roku zniknęły 74 księgarnie, a w 2020 już 266.

I tak świat z księgarniami nam znika z pejzażu, więc żal serce ściska. Bo jedni kochają warzywniaki, inni piekarenki, a ja na przykład zawsze uwielbiałem księgarnie. Miałem nawet taką jedną ulubioną, do której chadzałem latami, żeby poszperać w nowościach, przywitać się z sympatyczną panią księgarką i poudawać inteligenta przed znajomkami, co to też tu zachodzili. Dziś tej mojej księgarni już nie ma. W jej miejsce zakwitł lokal z żarciem na wynos. Niezłym.

Pytanie oczywiście puka do główki, czemu księgarnie znikają, skoro czytelnictwo książek w Polsce - choć lichutkie i karłowate - nie spada, a nawet deczko się podniosło? Bo w końcu nie ma ludzi, którzy czytali i przestali czytać, jak ktoś raz się zaczytał, to już z tym zostanie po kres... Tyle, że stacjonarna księgarnia tak samo pasuje do popandemicznej ery, jak telefon stacjonarny do świata smartfonów. Zmieniła się forma konsumpcji książek, zmieniła się forma sprzedaży. Wielu z nas przerzuciło się na czytniki, znacznie więcej - na kupowanie książek w necie. I już dziś mam często wrażenie, że stacjonarne księgarnie, które się ostały, coraz bardziej przypominają showroomy, w których przeglądamy książki, żeby potem upolować promocję w sieci.

Kłopoty księgarni zaś psują cały rynek. Kasy nie dostają hurtownie, więc ledwie zipią i nie płacą wydawcom, którzy i tak mają pod górkę, bo koszty produkcji odfrunęły. Tyle, że nam, ludziom prostym, trudno jest żałować całego rynku... Ale tej jednej konkretnej księgarni, to już żal jak najbardziej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Raz piekarnia, raz księgarnia - czyli kiedy zniknie ostatni sklep z książkami? (felieton) - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska