- Mój trup będzie głośniej krzyczał niż ja przez całe życie - zapowiadał kilka dni przed śmiercią Remigiusz Thiede z Bagniewa. To był dziewiąty dzień protestu przed Urzędem Gminy Pruszcz. Jego najstarsza córka Sylwia tylko machnęła ręką. - Co też tata znowu gada za głupoty - obruszyła się. - Lepiej niech tata powie, co przynieść w poniedziałek do jedzenia? Zjadłbym zupy kalafiorowej - rozmarzył się.
Nie zdążył jej spróbować.
Tekst Andrzeja Bartniaka w piątkowym papierowym Magazynie “Gazety Pomorskiej".