Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina w zastępstwie

Katarzyna Piojda
Dzieci w rodzinie zastępczej żyją, jak w normalnej rodzinie
Dzieci w rodzinie zastępczej żyją, jak w normalnej rodzinie sxc.hu
- Gdy chłopcy do nas trafili, myśleli, że trzeba jeść szybko i najlepiej najadać się na zapas, bo potem może już nie będzie obiadu - opowiada pan Marek, który z żoną prowadzi rodzinę zastępczą.

Rodzina zastępcza tym różni się od adopcji, że dziecko w tej pierwszej pozostaje najwyżej do momentu ukończenia pełnoletności. Może wrócić do swoich rodziców, jeśli u nich sytuacja się wyklaruje, unormuje. Biologiczni rodzice mogą kontaktować się z córką czy synem. W adopcyjnej dziecko wychowuje się, jak w normalnej rodzinie, bez ograniczenia wieku.

Rodzina zastępcza. Jedno oświadczenie i pracownicy socjalni zabrali jej dzieci

Puste gniazdo

Dlaczego pani Magda i pan Marek zdecydowali się na założenie rodziny zastępczej? - Nie mogliśmy mieć swoich dzieci, a mieliśmy już prawie po 40 lat na karku, więc zdecydowaliśmy się na taki krok - mówi pan Marek. - Na co dzień pracuję z osobami niepełnosprawnymi. Tym razem chcieliśmy pomóc dzieciom. Warunki do tego mamy. Wybudowaliśmy dom poza Bydgoszczą. Nie chcieliśmy, żeby było w nim smutno.

Zgłosili się do Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego przy ulicy Karpackiej w Bydgoszczy. Tam ruszyła cała procedura. - Rozmowy z pracownikami ośrodka, wywiady, zbieranie dokumentów, szkolenia na rodziców zastępczych - wspomina pan Marek.

Pierwsze spotkanie

Wreszcie: pierwsze spotkanie z dziećmi. Małżonkowie pojechali aż na Dolny Śląsk, bo w jednym z tamtejszych domów dziecka od prawie roku przebywali bracia. Michał miał wtedy 5 lat, Maciej - 6. - Kiedy weszliśmy do domu dziecka, wszyscy wychowankowie byli wpatrzeni w nas, jakby pytali: zabierzecie nas stąd? To po nas przyjechaliście? - wspomina pan Marek.

Od razu przypadli sobie do gustu. - Chłopcy szybko zaczęli na nas mówić "ciocia" i "wujek" - mówią małżonkowie. - Potem były kolejne spotkania.

Trudne początki

Po roku od złożenia dokumentów w ośrodku adopcyjnym chłopcy przekroczyli próg domu do tej pory bezdzietnego małżeństwa. Na początku nie było łatwo. Trzeba było z nimi chodzić do logopedy. Młodszy miał problemy z migdałkami. - Myśleli, że trzeba jeść szybko i najlepiej najadać się na zapas, bo potem może już nie będzie dla nich jedzenia - opowiadają rodzice zastępczy. - Nigdy wcześniej nie bawili się w wannie podczas kąpieli, więc kiedy im na to pozwoliliśmy, ich radości nie było końca. Pytali, czy w nagrodę mogą oglądać bajki. Mówiliśmy, że nie muszą czymś się zasłużyć, żeby włączyć telewizor. Dziwili się, gdy czytaliśmy im bajki na dobranoc.

Obrazki ze starego domu

Michał i Maciej na początku wspominali poprzedni dom. Mówili o mamie, o tym, że byli głodni, mama o nich nie dbała, za to krzyczała. - Teraz, po dwóch latach, gdy wspominają, opowiadają jedynie o dobrych rzeczach. Mówią jednak o tym niezwykle rzadko.

Biologiczni rodzice mają odebrane prawa do synków (jest jedna mama, ale dwóch ojców). Mogą jednak się z nimi kontaktować. Tyle, że tego nie robią. Dzieci "wyleczyły się" już z przeszłości. Kiedy przyszła od cioci kartka na święta, wzruszyły ramionami. Nie zapytali, co to za ciocia. Pytają za to o swoje młodsze rodzeństwo: siostrę i brata, którzy trafili do rodziny zastępczej w Bydgoszczy. Kilka razy się z nimi widzieli.

Nasi, nie obcy

Malcy szybko przystosowali się do nowego otoczenia. Kiedy poszli pierwszy raz do szkoły, powiedzieli rówieśnikom, że są w rodzinie zastępczej. Inne dzieci przyjęły to naturalnie. Nie traktują Michałka i Maćka jako "tych obcych". W gminie Nowa Wieś Wielka, gdzie mieszkają, jest przynajmniej kilka takich rodzin.

Nauka idzie im dosyć dobrze. Chłopcy są pomocni w domu. Sprzątają swoje pokoje, pomagają w kuchni i ogródku, robić zakupy. Malcy raz się kochają, a za moment rzucają w siebie zabawkami. Jak to rodzeństwo. Starszy jest względem młodszego bardzo opiekuńczy, to chyba wyniósł z domu rodzinnego.

Normalna rodzina

Czy rodzice zastępczy chcą adoptować chłopców? - Podoba nam się taka forma opieki, jak teraz. Zmiana w papierkach nic nie zmieni. Jesteśmy, jak normalna rodzina. Jeśli chłopcy ukończą 18 lat i będą chcieli opuścić nasz dom, uszanujemy ich wybór. Nic jednak nie wskazuje na to, że tak się stanie - mówi pan Marek.

Epilog

Maria Oliver, dyrektorka Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego przy ul. Karpackiej w Bydgoszczy: - Im mniejsze dziecko, tym łatwiej poszukać dla niego rodziny. Dzieci w przeszłości przeżyły traumatyczne wydarzenia. Konsekwencją tego są występujące u nich deficyty, problemy, zaburzenia, złe zachowania. Im młodsze dziecko, tym łatwiej je wychować. Zdarza się, że rodzice zakładają rodziny zastępcze, a potem z nich rezygnują, bo przerasta ich rzeczywistość. Dla dzieci, które w takiej rodzinie przebywały, to podwójny dramat: już raz trafiły do domu dziecka. Teraz tam wracają ponownie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska