Te oficjalne (województwa i Archidiecezji Gnieźnieńskiej) rozpoczną się wcześniej, choć także 2 września. Już przed południem rozpocznie je konkurs wieńców dożynkowych, potem będzie barwny korowód i msza święta.
- Na Kościół się nie obrażamy, więc we mszy weźmiemy udział - zapewnia Antoni Kuś, rolnik z Rojewa, który jest współorganizatorem "dożynek chłopskich" w Bytkowicach, koło Koronowa. - Tym bardziej, że w Kruszwicy prymas Józef Kowalczyk ma poświęcić sztandar rolniczej "Solidarności" z powiatu inowrocławskiego.
Antoni Kuś twierdzi, że najpierw marszałek województwa Piotr Całbecki zgodził się na poświęcenie sztandaru "Solidarności" RI oraz na to, by przedstawiciel rolniczych związków powiedział parę słów podczas uroczystości. - Ale wicemarszałek Dariusz Kurzawa był temu przeciwny - mówi Kuś. - A to nie miało być przemówienie polityczne! Chcieliśmy przekazać informacje o sytuacji w rolnictwie.
- Zgodziliśmy się na poświęcenie przed mszą - razem z wieńcami - sztandaru rolniczej "Solidarności", ewentualnie na krótkie podziękowanie prymasowi, ale nie na przemówienie! - mówi Dariusz Kurzawa, wicemarszałek województwa. - W dodatku na ponad trzy strony! Byłoby dłuższe niż wystąpienie marszałka. W ostatnich latach zawsze tak było, że najpierw przemawiał marszałek województwa, potem starosta dożynek (rolnik!) a po nim przedstawiciel rządu. Nie chcemy tego zmieniać.
- I to przelało czarę goryczy - twierdzi Antoni Kuś. - Postanowiliśmy zorganizować chłopskie dożynki wojewódzkie, a nie takie dla urzędników i za pieniądze podatników.
- Na organizację dożynek wydajemy coraz mniej, bo jest kryzys - mówi Kurzawa. - W tym roku z budżetu województwa przeznaczyliśmy na ten cel 40 tys. zł. Czy to dużo? Często gminy wydają więcej! A o pomyśle zorganizowania dożynek w Bytkowicach słyszałem już miesiąc temu. Zatem nie poszło o przemówienie. Szkoda, bo dożynki powinny ludzi łączyć, a nie dzielić.
**Cały artykuł w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
**