Sprawa rozbija się o to, że mleczarnia drastycznie obniżyła stawkę za litr, a rolnicy się na nią zwyczajnie nie zgodzili. - Zaproponowali nam cenę poniżej złotówki. W niektórych przypadkach nawet 70 groszy! - mówią "Pomorskiej" gospodarze, którzy z całego województwa skrzyknęli się i przyjechali do Masmalu, by walczyć o swoje zaległe wypłaty.
Zobacz także: Masmal Grudziądz. Masło zbyt mało maślane. Są zarzuty
Zaporowe stawki za mleko doprowadziłby gospodarzy do bankructwa
Afera wybuchła po tym, jak firma chciała do zawartych wcześniej umów dołączyć aneks, w którym zmieniła ceny. Nowe stawki miały zacząć obowiązywać od 1 października. - Nie podpisaliśmy tego, bo doprowadziłoby to nas do bankructwa!
Jeden z punktów umów mówi o tym, że "zmiana cen może nastąpić za jednomiesięcznym terminem wypowiedzenia, złożonym przez każdą ze stron umowy na koniec miesiąca kalendarzowego. W przypadku braku zgody stron na nowe ceny, umowa zostaje rozwiązana." - Uznaliśmy zatem, że niepodpisanie aneksu jest równoznaczne z tym, że z końcem września kończymy współpracę - mówią ludzie.
Dlatego, by wywiązać się z wcześniejszych zobowiązań, przez cały ubiegły miesiąc każdy jeszcze oddawał mleko po "starych" stawkach. Natomiast od października gospodarze solidarnie zrezygnowali z dostaw do Masmalu.
Co z wypłatami za wrzesień?
Nie wpłynęły na konta! O jakich sumach mowa? Np. Mariola Kurzyńska z gminy Łasin - 11 tys. zł. Lucyna Jamróz z powiatu wąbrzeskiego - 7 tys. zł. Adrian Bońkowski z gminy Jabłonowo Pomorskie -7 tys. zł. Wśród gospodarzy, którzy przyjechali do siedziby firmy w Grudziądzu byli i tacy, którym zakład zalega z wypłatą nawet 47 tys. zł!
Ludzie twierdzą też, że pracownicy mleczarni, którzy się z nimi kontaktowali, próbowali dać im do zrozumienia, że Masmal oskarży ich o zerwanie umów i będą musieli ponieść za to kary finansowe w wysokości trzech wypłat.
Szefostwo "przesłuchiwało" rolników
W czwartek najpierw pokrzywdzonym rolnikom zamknięto bramę wejściową do firmy. Po kilkunastu minutach jednak ochrona wpuściła ich do biurowca. Grupa spotkała się z szefostwem. Ale każdy z osobna. Po blisko 4 godzinach rozmów, doszło do kompromisu.
Lucyna Jamróz: - Zapewniono nas, że pieniądze zostaną wypłacone jak najszybciej. Czekamy do poniedziałku. Jeśli nie pojawią się na kontach, nie odpuścimy! Przyjedziemy jeszcze raz. Podpisaliśmy też zaświadczenie o polubownym rozwiązaniu umów.
Próbowaliśmy kilka razy skontaktować się z prezesem firmy. W sekretariacie albo nikt nie podnosił słuchawki, albo informowano nas, że prezes wciąż ma spotkania.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców