- Rosja zyska wizerunkowo organizując igrzyska zimowe?
- Jeżeli nie będzie spektakularnej wpadki i nie dojdzie do np. zamachu terrorystycznego, to Rosja nie poniesie strat wizerunkowych. Nie sądzę też, że odniesie jakieś spektakularne sukcesy. Wyraźnie widać, że światowe media zachowują wyraźną rezerwę do tych igrzysk, krytycznie oceniają wszystkie niedoróbki. Doszło też do spektakularnych odmów czołowych polityków, którzy zdystansowali się, także politycznie, do uczestnictwa w igrzyskach. A skoro oni nie pojechali, to inni pytają: dlaczego? Może dlatego, że Rosja nie do końca jest demokratycznym krajem? Może - przy okazji igrzysk - te problemy zostaną bardziej nagłośnione? No bo kto w świecie usłyszałby o rosyjskiej ustawie zakazującej promocji homoseksualizmu?
- Zachód, Stany Zjednoczone są zainteresowane przestrzeganiem praw człowieka w Rosji? Może chcą po prostu robić dobre interesy?
- Problem przestrzegania praw człowieka we współczesnym świecie jest dość dziwaczny. Krytykuje się jego brak tam, gdzie mamy do czynienia z niewielkimi relacjami gospodarczymi. Rosja przy Chinach wydaje się oazą praw człowieka, ale Amerykanie powstrzymują się przed krytyką, gdyż mają z Chinami tak mocne związki gospodarcze, że uderzenie w Chiny byłoby uderzeniem we własne interesy. Z Rosją USA mają niewielkie kontakty gospodarcze. Dlatego mogą w nią walić, jak w przysłowiowy bęben. Jeśli największym problem Rosji są prawa mniejszości seksualnych, to przyznam, że nie słyszałem, by prezydent Obama wypowiadał się krytycznie na temat mniejszości seksualnych w Arabii Saudyjskiej, gdzie grozi za takie kontakty kara śmierci! Chyba jednak Rosja bardziej potrzebuje świata niż świat Rosji.
- Zwrócił pan na coś szczególną uwagę podczas ceremonii otwarcia igrzysk?
- Do drobiazgów zaliczyłbym wpadkę z piątym kołem olimpijskim czy zaznaczeniem Obwodu Kaliningradzkiego w Polsce. Słyszymy dwie opinie o otwarciu: było to sprawne widowisko ukazujące nowoczesną Rosję, a z drugiej strony - iż to jeden wielki kicz. Komuś w ceremonii otwarcia zabrakło ukazania wielkiego głodu na Ukrainie. Tylko czy Amerykanie u siebie pokazaliby wyrżnięcie Indian i bizonów w XIX wieku? Przyznam się, że mnie tego typu imprezy… nudzą. Są mało dynamiczne. Igrzyskom olimpijskim powinniśmy życzyć jak najlepiej. Przecież to nie jest impreza Rosji, a Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.