Mężczyzna przygotował całą historię: powiedział mundurowym, że samochód skradziono mu w piątek, na krajowej "dziesiątce" w okolicy Czernikowa. Tłumaczył, że renault, którym jechał, miał awarię - zostawił więc auto na poboczu i ruszył do Torunia na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy. Kiedy po dwóch godzinach wrócił - samochodu już nie było.
Przeczytaj także:Inowrocław. Napadał na agencje finansowe, jest już aresztowany
Okazało się jednak, że cała historia była wymyślona. Mundurowi ustalili, że rzekomo skradzione auto mężczyzna sam rozebrał na części. Fragmenty samochodu ukrył, inne sprzedał na złomowisku.
Policjanci z komisariatu w Lubiczu zwrócili się już do lipnowskiej prokuratury z wnioskiem o wszczęcie śledztwa.
Czytaj e-wydanie »