Jak Informuje Krystyna Urbańska, rzecznik prasowy Głównego Urzędu Ceł, tak stanowią przepisy dotyczące polskiej kontroli granicznej.
Jak za zboże
Grzegorz Krzywiec, właściciel firmy transportowej "A&G" we Włocławku jest zbulwersowany: - Jesteśmy jedynym krajem w Europie, gdzie stosuje się tak perfidne rozwiązanie. Rozumiem wymóg pokrywania kosztów w przypadku przewożenia nielegalnych towarów. Ale karanie niewinnych ludzi... To jak ucinanie im głów.
Przewoźnicy z bydgoskiej "Aktopol-Service" na razie nie mają powodów do narzekań. - Odpukać, udaje nam się unikać szczegółowych kontroli. Wiem jednak, że moi koledzy nie mają tyle szczęścia i na przejściach granicznych płacą "jak za zboże", po 700, 800 złotych - mówi Marek Strużyński, pracownik "Aktopol-Service".
Kontrole z rozładunkiem zdarzają się coraz częściej. Niektóre firmy tracą z tego tytułu kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Rozpakowywaniem i pakowaniem ciężarówek na granicy zajmują się prywatni przedsiębiorcy, wyłonieni na zasadzie przetargu przez wojewodów. - Przewoźnicy nie muszą korzystać z ich pomocy - replikują w GUC. Teoretycznie. W praktyce kierowcy nie mają technicznych możliwości, by rozładować i załadować towar.
Będą protestować!
- To niesprawiedliwe, że przewoźników obciąża się tyloma restrykcjami - _uważa Tadeusz Tomaszewski, przewodniczący Krajowego Związku Kierowców i Przewoźników Drogowych "Transportowcy" w Toruniu. - Regionalni posłowie obiecali interwencję w Ministerstwie Infrastruktury. Prawda, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, ale trzeba mieć nadzieję.
KZKiPD "Transportowcy" zapowiada gotowość protestacyjną na 18 marca, bo jak twierdzi: - _Tak dalej być nie może.
