Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Rusz tyłek, idziemy biegać - powiedział mu syn. No i ruszył

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
W październikowej edycji Grand Prix Inowrocławia Marek Karólewski zajął trzecie miejsce w kategorii powyżej 60. roku życia
W październikowej edycji Grand Prix Inowrocławia Marek Karólewski zajął trzecie miejsce w kategorii powyżej 60. roku życia Archiwum prywatne Marka Karólewskiego
Marek Karólewski, wicewójt gminy Inowrocław, przed laty wygrał wyścig kolarski "Pomorskiej". Gra na gitarze. Najlepiej sprząta mu się z... Deep Purple i Led Zeppelin

Marek Karólewski urodził się na wsi. Chodził do szkoły podstawowej w Wonorzu. Jako jedyny w klasie miał okulary, więc koledzy wołali na niego "profesorek". A że uczył się dobrze, często po lekcjach wcielał się w małego belfra i pomagał kolegom nadrobić materiał. Już wtedy chciał zostać nauczycielem. Jego plany po latach się ziściły.

Nie trawię ciszy

- W mojej klasie było 21 uczniów, ale aż czworo chodziło do szkoły muzycznej. Ze wsi dojeżdżaliśmy dwa razy w tygodniu do Inowrocławia. Koledzy grali na akordeonach, ja na gitarze. Czułem się bardziej nowoczesny - wspomina z uśmiechem.
Brał udział w konkursach muzycznych. Występy przed ludźmi nie były dla niego problemem. Najbardziej w głowie utkwił mu jednak koncert, który wspólnie z kolegami dał w trakcie szkolnej zabawy karnawałowej. Wystąpili w świetlicy na specjalnie zmontowanej scenie. - Mieliśmy wtedy po 13, 14 lat. Graliśmy przez trzy godziny. Był to repertuar takich zespołów jak Czerwone Gitary, Czerwono-Czarni, Niebiesko-Czarni. Do dziś mamy dość spory zestaw czarnych płyt z tych lat - zdradza.

Muzyka zawsze była i ciągle jest ważna w jego życiu. - Nie trawię ciszy. Zawsze coś mi musi grać - zdradza. Samochodem podróżuje zawsze z muzyką. Gdy jest sobota, wówczas włącza swój sprzęt na cały regulator i sprząta w rytm przebojów takich zespołów jak Deep Purple, Led Zappelin, The Beatles czy The Rolling Stones. - To musi być mocny, dobry rock. W bloku to pewnie przeszkadzało. Odkąd mieszkam w domu, nie muszę się ograniczać - żartuje.

Na 50. urodziny otrzymał od żony porządną hiszpańską gitarę. Żartował wówczas, że będzie na niej grał siedząc na deptaku na "Królówce", a jego małe wnuki będą chodzić od przechodnia do przechodnia i zbierać datki.

Były lata, że często sięgał po gitarę. Zwłaszcza na imprezach rodzinnych. Były śmiechy, wspólne śpiewy. Było wesoło. Po śmierci rodziców grywa już zdecydowanie rzadziej. - Gitara stoi w pokoju na widocznym miejscu. Myślę, że jak przejdę na emeryturę, będę grał dużo częściej - wyznaje.

Wygrał nasz wyścig

Drugą jego wielką pasją jest sport. - Pochodzę z rodziny kolarskiej. Swego czasu byłem zwycięzcą wyścigu organizowanego w Inowrocławiu przez "Gazetę Pomorską". Wygrałem w kategorii do 15 lat. Dziwnym trafem moje zdjęcie pojawiło się nawet na pierwszej stronie gazety. Wyciąłem to sobie na pamiątkę. Niestety ten wycinek zgubiłem, może w trakcie przeprowadzki. Szkoda - wyznaje.

Potem uczył wychowania fizycznego w szkole. Uczył też matematyki, geografii... - Właściwie oprócz języka polskiego, uczyłem wszystkiego. W szkołach wiejskich w latach 80. tak bywało. Takie były czasy. Nauczyciel musiał sobie poradzić ze wszystkim - zdradza z uśmiechem.

Wróćmy jednak do sportu. - W 1999 roku, kiedy zostałem dyrektorem gimnazjum gminnego przy Wojska Polskiego, przyszło do mnie dwoje młodych, zbuntowanych pasjonatów lekkoatletyki: Ryszard Dreliszak i Justyna Dreliszak. Jako jedni z pierwszych założyliśmy stowarzyszenie pod nazwą Ludowy Uczniowski Klub Sportowy. Przez 10 lat byłem prezesem tego klubu, a Rysiu i Justyna - byli trenerami. Na 10-lecie klubu mogliśmy się pochwalić aż 13 medalami mistrzostw Polski - podkreśla pan Marek.

Rusz tyłek, idziemy biegać

1 marca tego roku narodziła się najnowsza pasja pana Marka. - Rusz tyłek, idziemy biegać - powiedział mu syn. No i ruszył. Trochę z powodów zdrowotnych, a trochę i z chęci zrzucenia kilku zbędnych kilogramów. Wciągnął się na całego. Już po miesiącu zauważył optymistyczne zmiany swojej wagi. Stara się biegać trzy razy w tygodniu. Jak zrobi sobie dłuższą przerwę, czuje się bardzo źle.

Z czasem systematyczne treningi przestały mu wystarczać. Zaczął brać udział w zawodach biegowych. Stosunkowo szybko poprawia swoje czasy i awansuje na listach rankingowych. Na ścianie biura wicewójta z miesiąca na miesiąc przybywa medali za udział w kolejnych imprezach biegowych.

- Dzisiaj czuję się wspaniale - wyznaje. Wszystkich wokół zachęca do aktywności przypominając słynną maksymę profesora Zbigniewa Religi: "Przed zawałem uciekaj na własnych nogach". On biega coraz szybciej. W październikowej edycji Grand Prix Inowrocławia po raz pierwszy stanął na podium. Zajął trzecie miejsce w kategorii powyżej 60 roku życia. W biegu grudniowym zamierza pobić swój rekord życiowy.

Więcej informacji z powiatu inowrocławskiego na:www.pomorska.pl/inowroclaw

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska