Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochody - zabawki Pudziana

Krzysztof Ajgel
Mariusz Pudzianowski - najbardziej utytułowany polski siłacz, pięciokrotny mistrz świata w zawodach Strong Man, założyciel Szkoły Ochrony Fizycznej Pudzian Akademy zespołu Pudzian Band, a nawet aktor ("Niania”, "Na Wspólnej”, "Faceci do wzięcia”).
Mariusz Pudzianowski - najbardziej utytułowany polski siłacz, pięciokrotny mistrz świata w zawodach Strong Man, założyciel Szkoły Ochrony Fizycznej Pudzian Akademy zespołu Pudzian Band, a nawet aktor ("Niania”, "Na Wspólnej”, "Faceci do wzięcia”).
Mariusz Pudzianowski samochody traktuje jak zabawki. Tyle, że dzieci mają małe autka, a on - duże. Takie, które zmieszczą 142 kg żywej wagi przy wzroście 186 cm.

- Moje zamiłowanie do motoryzacji zrodziło się z potrzeby chwili - mówi Mariusz Pudzianowski. - Miałem piętnaście lat i popsuł mi się Fiat 125p, mój pierwszy w życiu samochód, który odkupiłem od ojca. Nie miałem pieniędzy na wizytę u mechanika, więc pojechałem na szrot, gdzie znalazłem trzy silniki. Zabrałem je do warsztatu samochodowego taty mojego serdecznego kolegi Daniela, który wprowadził mnie do świata wałów, tłoków i pomp paliwowych. Początkowo przyglądałem się, jak rozkłada silniki, a potem, gdy już dokładnie poznałem ich budowę, zajmowałem się nimi sam. W pewnym momencie doszliśmy do takiej wprawy, że byliśmy w stanie w 42 minuty wymontować silnik z Poloneza i zawiesić go na podnośniku! Jako nastolatek spędzałem zdecydowanie więcej czasu dłubiąc w samochodach upaćkany po łokcie smarem niż na treningach siłowych. Fiaty 126p, czyli popularne Maluchy, duże Fiaty i Polonezy nie miały dla mnie tajemnic. Potrafiłem naprawiać w nich wszystko! A miałem ręce pełne roboty, bo auta psułem jak na zawołanie. Z pełną świadomością!

Rajdy po polach

Bawiłem się nawet w kierowcę rajdowego. Spawałem z rurek klatki zabezpieczające, które montowałem wewnątrz samochodu, a potem szalałem na okolicznych polach i łąkach. Ścigałem się z kolegą, próbowaliśmy wypchnąć się z drogi, wpadaliśmy w krzaki. Zabawę przerywało pryskanie oleju. To był znak, że zakończył się żywot kolejnego silnika. Szliśmy wtedy po ciągnik i holowaliśmy samochód do warsztatu, gdzie staraliśmy się go naprawić. Oczywiście tylko po to, żeby jak najszybciej wrócić na rajdowe ścieżki wytyczone w polu. Potrafiliśmy rano zrobić silnik, a wieczorem go zajeździć. Kiedyś udało mi też urwać drzwi w Fiacie 125p. Jak do tego doszło? Przysięgam, że nie do końca z mojej winy. Wiozłem babcię do domu i na chwilę zatrzymałem się na poboczu trasy katowickiej. Akurat przejeżdżała ciężarówka i pęd powietrza, który wytworzyła, wyrwał lekko uchylone drzwi. Wracałem kilkanaście kilometrów z naturalną klimatyzacją.

Dzisiaj samochody towarzyszą mi na każdym kroku. Począwszy od zawodów siłaczy, gdzie przenoszę karoserie i holuję na linie różne rodzaje aut: osobowe, ciężarowe i koparki, skończywszy na obowiązkach ciążących na właścicielu kilku gablot. Przecież każdy musi regularnie jeździć, żeby był w dobrym stanie! O tym, którą gablotę wybiorę, decyduję zazwyczaj rano, na przykład podczas śniadania.

Codziennie inny samochód

Wczoraj prowadziłem Hummera, dzisiaj jednego z Mercedesów, a jutro - o ile nie zmienię zdanie - wsiądę do Jeepa. Gdybym tego nie robił, musiałbym regularnie korzystać z prostownika, wymieniać akumulatory, a moje auta nie byłyby w tak dobrym stanie jak teraz. Na przykład w Hummerze, właściwie nowym samochodzie, który ma przejechane zaledwie 30 tysięcy kilometrów, musiałem wymienić wtrysk paliwa. Powód? Stał półtora miesiąca a garażu, bo akurat nie miałem czasu nim jeździć.

Za przyciemnianymi szybami

Moje auta mają przyciemniane szyby, więc żeby przekonać się, kto je prowadzi, trzeba podejść na odległość kilkunastu centymetrów. To dla mnie po prostu zabawki. Dzieci mają małe samochody, a ja - duże. Moje auta spełniają jednak przede wszystkim rolę użytkową. Jeżdżę nimi na zawody, imprezy i spotkania.

Przy zakupie samochodu kieruję się głównie jakością. Lubię dobrze wykonane rzeczy i zazwyczaj wybieram tylko te z najwyższej półki. Ważne są też moje gabaryty. Przecież muszę mieć auto, do którego się zmieszczę! Ten problem dotyczy zwłaszcza samochodów sportowych, w których jest bardzo mało miejsca. Na szczęście udało mi się znaleźć odpowiedni i czasami mogę poszaleć Lamborgini Murcielago Roadster LP640.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska