Mało kto interesuje się kanalizacją, ale jak przestaje ona działać, narzekają wszyscy.
Problemy z odprowadzaniem ścieków powtarzają się w gminie Drzycim i udział w tym mają użytkownicy sieci. Zapycha się, bo wrzucają do niej co popadnie. Ostatnio przyczyną awarii była szczotka od miotły.
W związku z tym wójt wydał zakaz: - Zabrania się wrzucania do umywalek, zlewozmywaków, ubikacji, kratek ściekowych i studni: waty, pieluch, podpasek, chusteczek nawilżanych, patyczków do czyszczenia uszu, resztek pożywienia, olejów jadalnych (po pieczeniu frytek) i tekstyliów - wylicza Waldemar Moczyński.
Wójt wyjaśnia przy tym, że odpady osadzają się na dnie kanału zmniejszając jego średnicę, a w konsekwencji także przepływ i dodatkowo niszczą urządzenia.
Marek Lejk odpowiedzialny za gospodarkę komunalną w gminie Osie zgadza się, że mieszkańcy zapominają o wygodzie, jaką gwarantuje im kanalizacja. - Obiekty oczyszczalni są niewidoczne, bo zakopane w ziemi, a ujęcia wody zlokalizowane na uboczu i w miejscach rzadko uczęszczanych przez ludzi. Dlatego też efekty naszej pracy nie są tak widoczne, jak np. przy budowie dróg czy chodników - cytuje za Krzysztofem Kuzimskim, kierownikiem Gminnego Zakładu Komunalnego w Osiu.
Ostatnio ich oczyszczalnia przeszła modernizację. Odnowili budynki i wymienili 6 mieszadeł, kosztowały ponad 103 tys. zł. Inwestują w swoją wodę i musi być czysta, skoro na terenie oczyszczalni zadomowiło się kilkadziesiąt kaczek krzyżówek.