- Wielu widzów pamięta cię jako słodkiego i niesfornego Filipka Kwiatkowskiego z "Rodziny zastępczej". A tu proszę - przede mną stoi przystojny młody mężczyzna...
- Dziękuję, ale dość tych komplementów, bo się zaczerwienię (śmiech)! Minęło już prawie dziesięć lat, odkąd zaczęła się moja przygoda z "Rodziną zastępczą", więc - chcąc nie chcąc - musiałem urosnąć i zmężnieć (śmiech).
- Czy serial dużo zmienił w twoim życiu?
- Bardzo dużo. Przede wszystkim mnie wychował. Z dzieciaka, co ma pstro w głowie, zmieniłem się w młodzieńca patrzącego na rzeczywistość nieco poważniej. Serial to dla mnie świetna lekcja życia. Wiele nauczyłem się także o zawodzie aktora.
- Czyli jednym słowem - spoważniałeś...
- Bez przesady - tylko trochę! Ale na pewno ekipie współpracuje się ze mną o wiele lepiej niż kilka lat temu.
- Łobuzowałeś na planie?
- I to jeszcze jak (śmiech)! Często latałem jak oszalały, płatałem figle czy uciekałem i chowałem się w różnych zakamarkach. Szczerze współczuję ekipie, która próbowała mnie wtedy okiełznać.
- Jaki był powód twoich ucieczek?
- Chciałem urozmaicić życie sobie i innym. I chyba mi się to udawało (śmiech).
- Lubisz swojego bohatera, któremu od przeszło dziesięciu lat użyczasz twarz?
- Filipa gram już tyle lat, że stał się jakby moim bratem bliźniakiem (śmiech). Lubię go. Taki mały cwaniaczek z niego, który cały czas knuje, jak by tu zarobić pieniądze. Wpada często na szalone pomysły, przez co nie można się z nim nudzić.
- Jak dogadujesz się z serialowym rodzeństwem? Nie masz ich czasem dosyć?
- W żadnym wypadku. Wciąż się wygłupiamy i śmiejemy.
- A prywatnie masz rodzeństwo?
- Nie, jestem jedynakiem, ale w ogóle tego nie czuję. Brak rodzeństwa rekompensują mi moi serialowi bracia i siostry. Kochamy się jak w prawdziwej rodzinie, mimo że nie łączą nas więzy krwi.
- Zostawmy Filipa w spokoju, a weźmy na tapetę Sergiusza. Czym się zajmujesz oprócz pracy na planie "Rodziny zastępczej"?
- Obecnie czas wypełnia mi szkoła.
- Jak godzisz obowiązki szkolne z pracą?
- To bardzo trudne. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej.
- To znaczy?
- Najwięcej problemów przysparza mi właśnie szkoła...
- Na jakie studia chcesz się wybrać?
- Myślę o szkole aktorskiej. Tak mi się spodobało granie, że fajnie byłoby kształcić się w tym kierunku.
- A gdyby się nie udało?
- To wymyślę coś innego. Jednak po cichu liczę, że już za kilka lat rozpocznę realizować się jako aktor. Marzę o pracy w teatrze.
- W serialu zacząłeś grać, gdy miałeś siedem lat. Nie uważasz, że tak wczesny start w pracy okradł cię z beztroskiego dzieciństwa?
- Nie, bo równie dobrze mogłem wyszaleć się na planie, co też nie omieszkałem uczynić.
- Co robisz w czasie wolnym?
- Uprawiam różne sporty - jeżdżę na rowerze, pływam. No i zajmuję się sprawami szkolnymi. To największy złodziej czasu.
- Na planie wydajesz się być duszą towarzystwa. Czy w szkole jest tak samo?
- Czy ja wiem? Staram się raczej za bardzo nie wychylać i pilnie wszystko notuję.
- Czy z racji tego, że występujesz w telewizji, otacza cię tabun dziewcząt?
- No... (śmiech). Może ty mi odpowiesz na to pytanie?
- Myślę, że to wysoce prawdopodobne, że dziewczyny szaleją na twoim punkcie...
- Więc tak pewnie też jest (śmiech).
- Masz dziewczynę?
- Jeszcze nie. Chyba czekam na tę odpowiednią.
- A może dziewczyny ci nie w głowie?
- Nie o to chodzi. Po prostu tak jest, że jej obecnie nie mam. Ale nie narzekam na samotność.
- Na co wydajesz zarobione pieniądze?
- Odkładam na studia i przyszłość.
- Odpowiedzialny z ciebie chłopak...
- W granicach przyzwoitości