MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znikąd ratunku

STEFAN CIEŚLA
W majestacie prawa trwa rozbiórka Stolbudu. Po jego upadku w czerwcu 200 pracowników poszło na bruk. Teraz majątek fabryki zabierają banki i firmy leasingowe.

Syndykowi niewiele pozostanie na spłacenie długów i wypłatę załodze zaległych pensji.
- Serce się kraje, że tak to się wszystko skończyło - mówi prosząca o anonimowość pracownica administracji. Nadal przychodzi do pracy, choć nie dostaje za nią pieniędzy. Takich pracowników jest wielu. Napisali list protestacyjny do naszej redakcji.

Znikąd ratunku

Kłopoty Stolbudu zaczęły się 10 lat temu na skutek nieumiejętnego zarządzania przez narodowy fundusz inwestycyjny, który go sprywatyzował. Dodatkowo załamanie budownictwa mieszkaniowego spowodowało spadek popytu na okna.
W 2001 r. Stolbud zawarł układ z wierzycielami na spłatę 26 mln zł długu. Nie doszło ostatecznie do kupna fabryki przez branżową spółkę Tras z Tych, niczym skończyły się w 2002 r. negocjacje z inwestorami zagranicznymi. Stolbud przestał wywiązywać się z postępowania układowego, a w styczniu br. zarząd sam złożył wniosek o upadłość fabryki.
Załoga poszła na przymusowe urlopy i przestała otrzymywać regularne wynagrodzenie. Wtedy pojawiła się szansa na 6 mln zł z Ministerstwa Skarbu ze specjalnego funduszu na ratowanie przedsiębiorstw zagrożonych upadłością. Sąd Gospodarczy dał fabryce szansę, bo zainteresował się nią kanadyjski inwestor deklarujący wyłożenie 9 mln dolarów. Na ministerialną pomoc zarząd fabryki i sąd czekali pięć miesięcy, ale pieniądze nie nadeszły.
- Ogłosiłem już przetarg na sprzedaż zakładu, ale nie było zainteresowania. Za chwilę zostaną tylko niewiele warte puste budynki i tereny - mówi syndyk masy upadłościowej Stolbudu Ryszard Poznański. Nim jeszcze w zakładzie pojawił się syndyk, banki i firmy leasingowe zaczęły wywozić linie technologiczne i co cenniejsze maszyny, pod zastaw których kredytowały niegdyś fabrykę. Tym samym zniknęła szansa wznowienia produkcji i znalezienia inwestora. Dopiero po rozebraniu fabryki przez wierzycieli, syndyk będzie mógł obliczyć wartość pozostałego majątku i przymierzyć go do długów. Jednak wielu wierzycieli nie zgłasza się z roszczeniami, więc to na pewno potrwa.

Niedola bankrutów

- Trzeba przecież uporządkować dokumentację, rozliczyć wszystko, wydać ludziom obiegówki - mówi kobieta, która przychodzi pracować w Stolbudzie mimo braku zapłaty. Pracują kadry, magazyny, ludzie sprzątają zakład, wszyscy robią to za darmo.
Poskarżyli się na syndyka sędziemu komisarzowi nadzorującemu upadłość. Zbiorowy protest przysłali także do naszej redakcji. ,,Poprzedni pracodawcy nie dość, że nie wypłacili nam wynagrodzeń, to jeszcze nas okradali. Syndyk prowadzi taką samą politykę’’- napisali.
- Nie będę przecież sprzedawał maszyn za pół darmo, aby mieć pieniądze na wypłaty, bo zamknie mnie prokurator - denerwuje się R. Poznański. Z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych załoga dostała w lipcu po 1-1,5 tys. zaległych zarobków.
- Z czego mamy żyć? - mówi z goryczą w głosie Ryszard Filas, który przepracował w Stolbudzie prawie 24 lata. - Żona też jest bez pracy, a syndyk mówi że może w końcu października wypłaci drugą ratę odprawy. A poza tym, gdzie ja teraz znajdę pracę?
- 25 wrześnie odbędzie się drugi przetarg, ale wątpię, aby ktoś się zgłosił. Potem trzeba będzie sprzedawać fabrykę po kawałku - mówi R. Poznański.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska