Prezes przedsiębiorstwa Tadeusz Kosień zapewnia, że kryzys, jaki kilka lat temu dosięgnął światową gospodarkę i przemysł drzewny, jego zakładów już nie dotyczy. Utrzymane zostało zatrudnienie - teraz w sumie 328 osób, w tym 120 kobiet.
Miejsce odchodzących na emeryturę zajmują młodzi, zwłaszcza absolwenci Zespołu Szkół Drzewnych oraz wyższych uczelni w Poznaniu i Bydgoszczy.
- W najbliższych trzech latach zamierzamy zmodernizować linie produkcyjne, ale pracownicy nie muszą obawiać się zwolnień - zapewnia prezes Kosień. - Zostaną tylko przesunięci do obsługi nowocześniejszych urządzeń.
Mowa zwłaszcza o linii do segregacji i korowania drewna, która ma być zainstalowana do lipca tego roku. Będzie kosztowała 3 mln zł. Kierownictwo spółki ma też nadzieję na pozyskanie funduszy z urzędu marszałkowskiego w Toruniu na dofinansowanie nowoczesnej linii do skrawania drewna. No całość potrzeba 8 mln zł.
Będą też inne inwestycje, by wspomnieć o nowej linii transportu drewna z miejsca jego składowania do hal produkcyjnych. Część drewna oczekuje na swoją kolej (zbita przez flisaków w tratwy) na Brdzie, gdzie najlepiej się konserwuje.
- Szacujemy, że dzięki modernizacjom parku maszynowego jakość naszych produktów poprawi się o 10-15 procent - mówi Mariusz Kosień, dyrektor handlowy.
To ważne, bo 60 procent produkcji trafia na wymagający rynek zachodni i na Bliski Wschód.
W nowoczesnym świecie sklejka nie traci na znaczeniu - Firmy Mercedes i Scania używają jej jako podłóg w naczepach swoich tirów. Podobną rolę pełni w wagonach pasażerskich i tramwajach. Dużym odbiorcą sklejki jest bydgoska "Pesa".
"Sklejka" skarży się tylko na wysokie ceny drewna z polskich lasów, zwłaszcza brzozy. Bywa, że wystawiane na aukcje, osiągają niebotyczne ceny.
Historia "zakładów zaczęła się 100 lat temu - w roku 1914 (zabór niemiecki), gdy nad Brdą stanęły hale spółki Ostdeutsche Sperrplatten-Werke AG". Dziś Bydgoskie Zakłady Sklejek "Sklejka Multi SA" są spółką pracowniczą.
