https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smolarz w Krzywogońcu

Maria Eichler
Zygmunt Gajewski przy smolnym piecu budził  powszechne zainteresowanie. Nie brakowało  pytań, co się będzie tutaj piec - kurczaki czy  zające?
Zygmunt Gajewski przy smolnym piecu budził powszechne zainteresowanie. Nie brakowało pytań, co się będzie tutaj piec - kurczaki czy zające? Aleksander Knitter
W sobotę w Krzywogońcu, w ramach "Dni gminy Cekcyn" na festynie bawiła się prawie cała wieś. Gdyby nie deszcz, to na pewno zabawa byłaby o niebo lepsza.

     Krzywogoniec stał się sławny od czasu, gdy Alina i Kazimierz Wajdowie rozsławili go w swoich książeczkach poświęconych historii tych ziem i tej miejscowości. Wajdowie byli przybyszami z zewnątrz, ale od czasu gdy kupili tu kawałek ziemi, stali się zagorzałymi miłośnikami Krzywogońca. W całej wsi rychło mieszkańcy doszli do przekonania, że warto kultywować tradycję, zbierać stare przedmioty i zastanawiać się nad przeszłością.
     Przy smolnym piecu
     
Sobotni festyn miał przypomnieć, jak to kiedyś w smolnych piecach wyrabiano węgiel drzewny i smołę. Piec budowano z żywicznych karp i szczap sosnowych, jamę wydrążoną w ziemi okładano darnią, w środku płonęły gałęzie jałowca i sosny, a dym unosił się nad kopczykiem. - Zrobiliśmy piec w trzy godziny - powiedział "Pomorskiej" Zygmunt Gajewski, który pilnował paleniska w czapce smolarza wyciągniętej gdzieś ze stryszku.
     Blachy z kuchami
     
Nieopodal trwały festynowe atrakcje. Gospodynie nosiły blachy z kuchami, goście siedzieli pod daszkiem, by deszcz nie zamoczył, a na scenie uwijały się "Frantówki" z Bysławia. - Pomyśleliśmy też o konkursach dla dzieci i zabawie tanecznej - powiedział nam sołtys Fryderyk Sikorski. - Szkoda tylko, że pogoda nieco pokrzyżowała nam szyki.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska