„U Pana Boga za piecem”
Był listopad 1998 roku, gdy na ekranach kin w całej Polsce pojawił się film absolutnie wyjątkowy i z dzisiejszej perspektywy wręcz legendarny, czyli „U Pana Boga za piecem”. To właśnie wtedy reżyser Jacek Bromski, wraz ze scenarzystą Tadeuszem Chmielewskim, który napisał takie filmy, jak m.in. „Ewa chce spać” czy „Nie lubię poniedziałku”, zaprosili widzów po raz pierwszy do Królowego Mostu. Dla Jacka Bromskiego nie było to pierwsze zetknięcie z gatunkiem komedii, ale to właśnie „U Pana Boga za piecem” sprawiło, że wielu tego twórcę, znanego do tej pory z mocnych filmów, takich jak „Zabij mnie, glino”, zaczęło postrzegać jako specjalistę od rozbawiania Polaków. Zresztą, nie ma w tym niczego dziwnego, bowiem „U Pana Boga za piecem” było filmem trafionym w punkt.

Dzisiaj tamten film to barwny portret Polski lat 90. XX wieku, gdzie na chodnikach zaczęło królować disco polo, a prości ludzie walczyli o godne życie. Jednocześnie był to film, który bawił do łez za sprawą obrazu starcia Kościoła z władzą (doskonały duet Krzysztof Dzierma i Andrzej Zaborski), ale też wzruszał do łez, jako romantyczna historia zakazanej polsko-rosyjskiej miłości. Trochę taki „Romeo i Julia” w Królowym Moście, gdzie Jan Wieczorkowski i Irina Lachina mieli w sobie tak wielki urok i energię, że aż chciało się ich chłonąć! Ten film działa do dzisiaj.
„U Pana Boga w ogródku” i „za miedzą”
„U Pana Boga za piecem” szybko zyskało status kultowego, jednak na jego kontynuację widzowie musieli czekać aż 9 lat! W sierpniu 2007 roku do kin trafił film „U Pana Boga w ogródku”, który przedstawiał dalsze losy mieszkańców Królowego Mostu. Tym razem Jacek Bromski sam napisał scenariusz i stworzył nowych bohaterów, którzy musieli mierzyć się z problemami Polski początku XXI wieku. Do uwielbianego księdza oraz policjanta dołączyli: młody, lecz ciut niezdarny, policjant oraz były gangster, będący obecnie świadkiem koronnym. Jacek Bromski po raz kolejny udowodnił, że ma rękę do aktorów, bo w roli pierwszego obsadził doskonałego Wojciecha Solarza, natomiast skruszonego gangstera zagrał nieodżałowany Emilian Kamiński, który był tak wyborny na ekranie, że wielu widzów do dzisiaj wspomina tę rolę jako jedną z jego najlepszych! W tej odsłonie również nie brakowało miłości! Zakochał się i młody policjant, i były gangster! Pierwszy w córce... komendanta (świetna Agata Kryska), natomiast drugi w innej blond piękności, którą bezbłędnie zagrała Małgorzata Sadowska, szybko stając się kolejnym z symboli całej serii.
Co ciekawe, „U Pana Boga w ogródku” doczekało się swojej serialowej kontynuacji. Premiera 12-odcinkowego serialu odbyła się 11 października 2008 roku, co jeszcze wzmocniło zainteresowanie serią wśród widzów. Przygody mieszkańców Królowego Mostu biły kolejne rekordy popularności, więc kolejny film kinowy wydawał się wręcz jedynie formalnością. I rzeczywiście tak było; w czerwcu 2009 roku swoją premierę miał trzeci film pt. „U Pana Boga za miedzą”, gdzie jednocześnie śledziliśmy losy swoich ulubionych bohaterów, ale byliśmy też świadkami walki o władzę w Królowym Moście!

Polaków portret własny
Nie da się ukryć, że Jacek Bromski, za sprawą serii „U Pana Boga”, przygląda się Polsce i Polakom. Jest to spojrzenie na współczesność w krzywym zwierciadle, ale jednocześnie jak patrzy się na te filmy po latach, to aż można przecierać oczy ze zdumienia, jak wiele obserwacji okazało się trafnych. O ile „U Pana Boga za piecem” było barwnym, doskonale dostosowanym do postkomunistycznej epoki, portretem lat 90. XX wieku, tak dwie kolejne części to spojrzenie na Polskę początku lat dwutysięcznych, gdzie teoretycznie szalone i bezwzględne lata 90. minęły, ale z drugiej strony - stare układy trzymają się mocno, a walka o władzę okazuje się bezwzględniejsza niż dawniej. Niby Polska znalazła się metaforycznie w Europie, a dalej był to dziki wschód, gdzie gangsterka, biznes i polityka razem szły pod rękę i dyktowały, co, gdzie i kto.
O czym jest nowa część cyklu?
25 października 2025 roku w kinach, po oczekiwaniu trwającym długie lata, pojawi się czwarta część cyklu pt. „U Pana Boga w Królowym Moście”. Jak w wywiadach mówi sam reżyser, Jacek Bromski, ten film długo czekał na swoją premierę, bo nie był po myśli poprzedniej władzy. Leżał na półce i czekał na nowe czasy. Teraz na szczęście widzowie po raz kolejny mogą wybrać się do Królowego Mostu, gdzie... oj będzie się działo!
Za sprawą prac archeologicznych, które prowadzi piękna i zdolna Marta (Aleksandra Grabowska), szybko się okazuje, że lata temu... Królowy Most uzyskał prawo do... niepodległości! Szybkie referendum pokazuje, że mieszkańcy Królowego Mostu nie chcą dłużej mieszkać w skonfliktowanej i podzielonej na dwa obozy Polsce, tylko chcą być obywatelami niepodległego oraz neutralnego Królowego Mostu, co stworzy wiele zabawnych sytuacji na ekranie. Ale jednocześnie to też film, który zadaje pytania; czy cierpliwość zwykłych Polaków kiedyś się skończy? Czy polityka tak mocno wszystkich spaczyła? Widzowie sami będą musieli sobie na to odpowiedzieć.
Młode talenty na ekranie
Jacek Bromski znowu odkrywa na ekranie wielkie talenty. Aleksandra Grabowska, którą do tej pory widzowie mogli kojarzyć chociażby z serialu „Belfer” czy obsady nowych sezonów „Na dobre i na złe”, talent ma w genach. Córka Piotra Grabowska jest doskonałą aktorką, która świetnie żongluje swoimi emocjami. Trudno oderwać od niej wzrok, jest wręcz magnetyczna! Partneruje jej Karol Dziuba, którego śmiało możemy nazwać jednym z najlepszych młodych polskich aktorów. Dziuba, który ostatnio miał okazję sprawdzić się jako młody Kargul w „Sami swoi. Początek”, nie boi się aktorskich wyzwań i bez kompleksów wszedł w tę obsadę, która przecież w znakomitej większości pracowała ze sobą już przed laty.
„U Pana Boga w Królowym Moście” to oczywiście koncert największej gwiazdy cyklu, czyli bezbłędnego księdza Antoniego, w którego od lat wciela się Krzysztof Dzierma. Z każdą kolejną częścią jest lepszy! Do tego oczywiście nie mogło zabraknąć komendanta, którego naturalnie zagrał Andrzej Zaborski. Co to jest za duet! Jednak „U Pana Boga w Królowym Moście” widzowie zapamiętają przede wszystkim jako pożegnanie z ekranem Emiliana Kamińskiego. W momencie, gdy realizowane były zdjęcia do filmu, był już ciężko chory, ale pojawił się na planie i zrealizował większość z zaplanowanych scen ze swoim udziałem. Był dumny z tego, co udało mu się nagrać. Ten film to też pożegnanie z autorem zdjęć, doskonałym operatorem Arkadiuszem Tomiakiem, który zginął w tragicznym wypadku 10 czerwca 2024 roku.
Zastanawiacie się, czy warto iść do kina na „U Pana Boga w Królowym Moście”? Jeżeli lubicie tę serię, to dajcie się zaskoczyć nowej części, która odkryje przed Wami tajemnice Królowego Mostu!