Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stawiamy pomniki przegranym, a nie zwycięzcom - to romantyczny spadek po przodkach

Rozmawiała Agata Kozicka [email protected] tel. 52 32 63 183
W pierwszych dniach trudno było opanować łzy. Kiedy obeschły, zaczęły powstawiać dowcipy, teorie spiskowe. Łzy wróciły podczas pogrzebów. Czy za chwilę będziemy wstydzić się tych emocji?
W pierwszych dniach trudno było opanować łzy. Kiedy obeschły, zaczęły powstawiać dowcipy, teorie spiskowe. Łzy wróciły podczas pogrzebów. Czy za chwilę będziemy wstydzić się tych emocji? fot. LECH KAMIŃSKI
-Obawiam się, że po okresie zadumy, potem apatii emocjonalnej, czeka nas etap agresji w życiu społecznym. Etap rozliczeń- rozmowa z prof. Romanem Ossowskim psychologiem z Instytutu Psychologii UKW.
prof. Roman Ossowski psycholog z Instytutu Psychologii UKW
prof. Roman Ossowski psycholog z Instytutu Psychologii UKW

prof. Roman Ossowski psycholog z Instytutu Psychologii UKW

- Amerykanie po ataku na World Trade Center ogłosili 3-dniową żałobę narodową. My też mieliśmy wtedy 3-dniową. Po śmierci Papieża - tygodniową, teraz - 9-dniową. Wygląda na to, że lubimy epatować nieszczęściem?

- Chyba w ogóle bardzo wzniośle, niezwykle, dramatycznie przeżywamy wydarzenia. Rejestracja Solidarności, pierwsze dni stanu wojennego, "okrągły stół", wybór Polaka na papieża, śmierć Jana Pawła II. To były bardzo wzniosłe wydarzenia, które miały zmienić i może nawet zmieniały nas duchowo. Ale rzeczywiście, coś jest w nas takiego, że wyjątkowo czcimy wydarzenia tragiczne. Podniośle mówimy o przegranych powstaniach, a zapominamy o zwycięstwach. Stawiamy pomniki przegranym, a nie wygranym.

- Czy to coś w nas, to aby nie słowiańska dusza?

- Nie, to, moim zdaniem, nieuprawnione uogólnienie. Rosjanie nie stawiają pomników przegranym. Podobnie jak inne państwa z mocarstwową historią.

- To dlaczego my tak dramatycznie przeżywamy?

- Myślę, że jest w naszym społeczeństwie romantyczna dusza. I ta romantyczna myśl w narodzie daje nam ukojenie.

- Hm. Ukojenie - ukojeniem, ale to oświeceniowa myśl jest podstawą postępu. Czy dlatego że jesteśmy romantykami, zostajemy w tyle?

- To ja zapytam - czy rzeczywiście zostajemy? Raczej nadrabiamy poważne zaległości do najbardziej rozwiniętych krajów. I myślę, że świetnie sobie radzimy.

- Będąc jednocześnie romantykami, epatując cierpieniem? Czy to nie paradoks?

- Nie, bo choć w głębi duszy jesteśmy romantykami, to jednocześnie potrafimy dokonywać wielkich osiągnięć. Na przykład to jak ostatnio wyszliśmy z kryzysu. Mamy taką skuteczną strategię: kapitał - tak, ale pod warunkiem, że mieści się pod parasolem wartości etycznych, człowieczeństwa. Dla nas działanie powinno być skuteczne, ale musi być też godne.

- Tylko, czy zachowujemy zawsze tę godność? Teraz kiedy zapanowała gospodarka rynkowa i możemy więcej mieć, czy nie naginamy naszych standardów moralnych?

- Tak, na pewno. Ale myślę, że są granice, których nie przekroczymy. Bo pewne standardy musimy spełnić, żeby czuć się dobrze. Śpi pani dobrze?

- Tak.

- A dlaczego?

- Rozumiem. Staramy się żyć na tyle godnie, żeby rano w lustrze móc spojrzeć sobie w twarz. I to dzięki temu w głębi duszy pozostajemy romantykami, a kiedy dzieje się tragedia - to przeżywamy to wyjątkowo dramatycznie.

- Dramatycznie i razem. Bez względu na przekonania, wyznanie, poglądy polityczne.

- Tysiące zniczy, flagi, kir - co to nam daje?

- Ulgę. I jednocześnie wyrzucamy emocje, odreagowujemy.

- Czyli te wszystkie dywagacje, jak zmieni się polityka po tej tragedii, to...

- Też odreagowanie. Spór i konflikty to elementy struktury państwa, demokracji. Trzeba odróżnić spór o sprawę od atakowania innych osobiście, obrażania ich.

- Jeden z polityków mówił, że dobrze byłoby, gdyby po tej tragedii pozostała w nas taka myśl, żeby nie rozstawać się w gniewie, bo może nie będziemy mieli już okazji się pogodzić.

- To jest podstawą szacunku dla drugiego człowieka. To byłby przejaw prawdziwej klasy politycznej. I gdyby politycy tyle wyciągnęli z tej tragedii, to uzyskaliby wyższy prestiż społeczny. Byłby to prawdziwy hołd dla ofiar.

- Byłby? Czyli pan profesor w to nie wierzy?

- Mamy taką tendencję, że wychwalamy zwycięzców. Tylko że postęp nie zależy jedynie od nich. Osiąga się go przy masowym wysiłku. Więc kiedy nasze oczekiwania się nie spełniają, to wcześniejszym zwycięzcom okazujemy wrogość. To przykre. Im bardziej podrzucamy na rękach bohaterów, tym potem zapalczywiej ich opluwamy. Obawiam się, że po okresie zadumy, potem apatii emocjonalnej, czeka nas etap agresji w życiu społecznym. Etap rozliczeń. Dlaczego doszło do tragedii? Kto popełnił błąd? Podzielimy się na obozy, które jeszcze zajadlej będą się atakować.

- I, o zgrozo, to będzie już powrót do normalności?!

- Nie, nie. Potem będzie czwarty etap - konstruowanie pozytywnego programu na przyszłość. Rozwój osobisty i społeczny. Rozsądne wyciągnięcie wniosków i dalsze budowanie, ulepszanie rzeczywistości. Jestem optymistą.

- Uff, piękna ta nasza dusza, taka burzliwa, ciekawa. Panu też się podoba?

- Gdybym mógł coś w niej zmienić, to żebyśmy bardziej niż cierpieniem obnosili się sukcesami, żebyśmy je dostrzegali u siebie i chwalili się nimi. Nie wstydźmy się pozytywnych wzorów. Nie czekajmy aż bohaterowie umrą, żeby się nimi pochwalić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska