Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strefa Czytacza. Natalia i Daniel z Otorowa pokazują, ile znaczy dobra lektura

Marta Mikołajska
Marta Mikołajska
W sobotę, 1 lipca, w Bydgoszczy odbył się pierwszy zlot czytelniczy CzytaczFest, zorganizowany przez twórców Strefy Czytacza.
W sobotę, 1 lipca, w Bydgoszczy odbył się pierwszy zlot czytelniczy CzytaczFest, zorganizowany przez twórców Strefy Czytacza. Fotografia i Film Aleksandra i Tomasz
Daniel i Natalia Muniowscy, w Internecie znani jako Strefa Czytacza. Prywatnie są małżeństwem, mają troje dzieci. Prowadzą jeden z największych w Polsce kanałów książkowych na YouTube’ie. Recenzują utwory literackie, dyskutują na tematy czytelnicze i nie boją się poruszać tematów trudnych.

Jak wspomina Daniel Muniowski, choć w jego rodzinnym domu książki były obecne od zawsze, jego przyciągały w szczególności piękne ilustracje. Kiedy zaś przeczytał „Harry’ego Pottera”, magiczny świat młodego czarodzieja pochłonął go bez reszty.

- Z moją żoną było podobnie. Naszym problemem było to, że wcześniej tak naprawdę nie czytaliśmy książek. Poznaliśmy się na blogu poświęconym właśnie Harry’emu Potterowi. Pewnego dnia skomentowała mój wpis, a kiedy zauważyłem, że jest w podobnym wieku, co ja (bo oprócz nas blog odwiedzały znacznie młodsze osoby), pomyślałem: „w tej osobie musi być coś wyjątkowego”. I nie wiem, czy to było przeznaczenie, czy jakaś iskra…. ale jak złapałem, to już nie puściłem – wspomina Daniel Muniowski.

Dodaje, że to właśnie od Natalii wyszedł pomysł wyprawy do biblioteki. Ot, z braku planów na spędzenie popołudnia.

- Poszliśmy najpierw raz, potem drugi, trzeci i tak zaczął się rodzić pomysł na wspólne spędzanie czasu – mówi Natalia Muniowska. – Najpierw osobno, bo inne książki czytałam ja, inne książki czytał on. Potem zaczęliśmy o tym rozmawiać, prowadzić dyskusje, aż w pewnym momencie zasugerowałam, żeby założył kanał na YouTube.

Lektura dla przyjemności i jej "produkty uboczne"

Do kanału pani Natalia dołączyła niedługo po jego założeniu w 2016 r., choć z początku trudno było jej się przełamać, by występować przed kamerą. Zanim na dobre stała się Czytaczową, towarzyszyła mężowi już we wcześniejszych filmach.

– To był jeden z tych filmów, do których się przebieraliśmy. Pamiętam recenzję „Rywalek”. Przebrałem się wtedy za księżniczkę, żona - za księcia. Wyszło przekomicznie i to był jeden z tych filmów, które faktycznie zmieniły podejście ludzi do nas i przyciągnęły odbiorców – mówi Daniel Muniowski.

Tym, co w sposób szczególny wyróżnia Strefę Czytacza, jest sposób podejścia do czytelnictwa. Na swoim kanale propagują hasło „Czytamy dla rozrywki”, a najważniejszym przesłaniem jest, by lektura sprawiała przyjemność, natomiast wszelkie płynące z niej wartości były swego rodzaju "produktem ubocznym".

- Akcji propagujących czytanie jako rzecz wartościową, rozwijającą jest mnóstwo. I widzimy, że tego typu inicjatywy ani na nas nie działały, ani na współczesną młodzież nie działają. Nastolatek najczęściej powie: „Wystarczy, że muszę użerać się z lekturami szkolnymi - książki są nudne!". A przecież nie od parady mówi się, że najlepsza jest „nauka poprzez zabawę" – podkreśla Natalia Muniowska.

Omawiając przeczytane książki na swoim kanale oraz w swoich mediach społecznościowych Strefa Czytacza przeciwstawia się hejtowi wobec książek i ich autorów, a także wobec osób, którym dana lektura mogła się spodobać.

- Już dawno temu stwierdziliśmy, że nie zamierzamy czytać książek po to, żeby potem z nich kpić. Walczymy z hejtem, bo jest, moim zdaniem, rak. Przykładem może być premiera serialowego 3. sezonu „Wiedźmina" na podstawie powieści Sapkowskiego. Ubliżanie twórcom, ubliżanie każdemu, kto ten serial pochwali. Pojawia się wiele komentarzy mówiących, że Netflix poszedł w kierunku poprawności politycznej, że zniszczył „Wiedźmina". Tymczasem cykl wiedźmiński był jedną z pierwszych polskich fantastyk, która tak otwarcie wprowadzała wątki równościowe, tolerancji. I mówienie dziś, że „Wiedźmin” idzie w kierunku poprawności politycznej, podczas gdy Andrzej Sapkowski już ponad dwie dekady temu o tym pisał, jest nie na miejscu – uważa Daniel Muniowski. I dodaje, że choć jakaś książka może być źle przygotowana, bez pomysłu, bez odpowiedniej redakcji, to zła książka w kontekście „książki szkodliwej” nie istnieje – nawet jeśli jest doskonałym przykładem grafomanii.

- Musimy pamiętać, że to nie książka ma nas wychowywać, ale dom, z którego wychodzimy. Bo jeżeli wiem, że to, co jest przedstawione w książce, jest złe, np. brak szacunku do kobiety czy przedmiotowe jej traktowanie, to żadna książka nie jest w stanie zmienić mojego podejścia czy przekonań – zwraca uwagę Natalia Muniowska. – A jeżeli nie ma takiej świadomości, to można by przeczytać jakąkolwiek książkę, obejrzeć jakikolwiek film i wyciągnąć z tego złe wzorce. Ale czy to świadczy o całości społeczeństwa, czy o tym, że to ta konkretna jednostka była zaburzona i potrzebowała pomocy?

Książkowy eksperyment z marzeniem w roli głównej

W 2021 r. do księgarni trafiła książka pt. „Gra o marzenia” Daniela Muniowskiego. Jak wspomina autor, miał być to eksperyment, który pozwoli jemu spróbować swoich sił po drugiej stronie i poznać lepiej rynek książkowy: dowiedzieć się jak działa proces wydawniczy, jak wygląda promocja.

- Bo teorię oczywiście znam, ale bycie uczestnikiem to zupełnie inna bajka. Dlatego, kiedy dostałem pytanie od wydawnictwa, czy chciałbym napisać książkę, bo „skoro tyle tych książek pan czyta i recenzuje, to może warto byłoby się sprawdzić”, zgodziłem się – wspomina Daniel Muniowski. Jak dodaje, jego „Gra o marzenia” to „typowa letnia rozrywka”. – Coś, co czyta się szybko, lekko, o czym ktoś może nawet za chwilę zapomnieć, ale jednocześnie niosąca ze sobą pewną myśl. Najważniejszym przesłaniem, jakie chciałem w niej zawrzeć, było to, żeby nie rezygnować ze swoich marzeń, walczyć o nie.

Nasi rozmówcy nie ukrywają, że rynek czytelniczy jest rynkiem trudnym – autorów jest mnóstwo i choć wielu z nich pisze naprawdę świetnie, nie brakuje też grafomanów, których prawdopodobnie zacznie jeszcze przybywać. To dlatego, że – jak tłumaczą Daniel i Natalia Muniowscy - w Polsce rozwija się rynek self-publishingowy.

– Ale to i tak jeszcze nic w porównaniu do rynku vanity. Polega to na tym, że idziemy do tzw. „wydawnictwa", płacimy określoną kwotę i oni nam tę książkę drukują, obiecując sławę na cały wszechświat. Potem okazuje się, że dostajemy 200 egzemplarzy pełnych grafomanii, bo o ile korektor może jeszcze rzucił okiem na całość, o tyle redaktor często koło tego nawet nie przechodził – wyjaśnia Natalia Muniowska.

Tłumacz, czyli autor niezauważany

Inną bolączką jest częste pomijanie roli tłumaczy – nie tylko przez wydawców, ale też czytających i oceniających książki. W 2019 r. Daniel i Natalia Muniowscy otrzymali nagrodę dla „Przyjaciół tłumaczy” od Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury.

- Co z jednej strony jest bardzo miłe, a z drugiej strony przykre, że nagradza się ludzi za to, że wspomnieli, kto książkę przetłumaczył. Tłumacz to jest zawód bardzo niedoceniany na rynku książki. Bo jak można zapomnieć o osobie, która sprawiła, że możemy przeczytać książkę, której nie moglibyśmy przeczytać ze względu na barierę językową? Dla mnie to równoznaczne z otrzymaniem nagrody za to, że powiedziałam komuś „dziękuję" czy „przepraszam", albo „dzień dobry" czy „do widzenia". Dopiero w ostatnich latach zaczęto zauważać tłumaczy. Ich nazwiska coraz częściej są drukowane na okładkach książek, podawane przy recenzjach, a oni sami bywają zapraszani na spotkania. A to już dobry początek – mówi Natalia Muniowska.

Strefa Czytacza: "Rynek książki powinien otworzyć się na seniorów!"

Daniel Muniowski zwraca także uwagę na problem częstego pomijania przez wydawnictwa osób słabo widzących – w tym w szczególności seniorów – jako potencjalnych czytelników.

– W Polsce wydawnictwa, które dbają o odpowiednią wielkość czcionki dla takich osób, to grupa marginalna. Z kolei na Zachodzie to już standard. Seniorzy nie mają w tym momencie łatwo. Dlatego uważam, że powinniśmy pójść w tym kierunku, by rozwój rynku czytelniczego był bardziej ukierunkowany na nich. Po to, żeby te książki były bardziej dostępne, po to, żeby były też tańsze (bo, nie oszukujmy się – w Polsce emerytury nie są szczególnie wysokie. Zwłaszcza, gdy zestawi się je z cenami okładkowymi książek, bo seniorzy najczęściej kupują stacjonarnie, nie internetowo, co oznacza, że nawet promocje do nich nie trafiają). Albo po prostu żeby w bibliotekach było ich więcej w odpowiednim wydaniu – zauważa Daniel Muniowski.

Podkreśla, że dobrym rozwiązaniem mogłaby być również aktywizacja osób w wieku senioralnym pod względem nowej technologii, w tym wypadku – czytników e-booków, które dają dużą dowolność w doborze rodzaju i wielkości czcionki.

Bydgoszcz i jej książkowa kultura

W sobotę, 1 lipca, w Bydgoszczy odbył się pierwszy zlot czytelniczy CzytaczFest, zorganizowany przez twórców Strefy Czytacza. Gośćmi byli przede wszystkim autorzy młodego pokolenia, tacy jak: Marta Bijan, Natalia Klewicz, Arkady Saulski oraz Vquiet, czyli Beata Kulecka. W wydarzeniu wzięli udział też twórcy audiobooków: Aleksandra Szatkowska wraz z aktorami głosowymi: Wiktorem Piechowskim i Szymonem Kuklą, oraz tiktokerka Nela (@culturomaniaczka), która na platformie TikTok promuje czytelnictwo.

- Zależy nam, by to wydarzenie na stałe wpisało się czytelnicze życie Bydgoszczy. Żebyśmy nie musieli już z zazdrością spoglądać na większe miasta, słynące z największych zlotów czytelniczych, jak Kraków czy Warszawa, ale pokazać, że Bydgoszcz też potrafi.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Strefa Czytacza. Natalia i Daniel z Otorowa pokazują, ile znaczy dobra lektura - Express Bydgoski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska