Przyjechali ci, którzy chcieli wesprzeć ludzi pracujących na rzecz chorych na raka.
Jaka potrzebna jest pomoc chorym i ich rodzinom, wiedzą tylko ci, których dotknęło nieszczęście. Festyn w Plaskoszu to okazja nie tylko żeby się spotkać, ale i wesprzeć hospicjum domowe. Niedzielny był dziewiątym i po raz kolejny tucholanie nie zawiedli.
W hospicjum pracuje czterech lekarzy i cztery pielęgniarki, ale nieocenione jest wsparcie ludzi dobrej woli. Część z nich zjawiła się na festynie, żeby pobyć razem, porozmawiać i obejrzeć przygotowane atrakcje. A tych nie brakowało. Niezmienną popularnością cieszył się kiermasz, oklaskiwano młodzież z grupy tanecznej domu kultury i przedszkolaki, które nie tylko śpiewały, ale i tańczyły na scenie.
Z kiermaszu zebrano około 4 tys. zł. - Jeszcze liczymy, ale już wiemy, że jesteśmy bardzo zadowoleni - powiedziała wczoraj "Pomorskiej" Maria Rezmer, prezeska stowarzyszenia.
Teraz pod opieką hospicjum jest 30 pacjentów nie tylko z powiatu tucholskiego. - Czasami jest tak, że my mamy po prostu bliżej do Lucimia czy Mąkowarska - mówi Michał Gaca, kierownik hospicjum. - Dobrze układa nam się współpraca z hospicjum stacjonarnym w Chojnicach, bo tam właśnie kierujemy w razie potrzeby naszych pacjentów.
Dzieciaki miały zajęty czas, bo przygotowano dla nich konkursy, które prowadzili Piotr Czerwiński i Grzegorz Holc.
Za dwa lata dziesięciolecie działalności. - Wtedy właśnie będziemy chcieli uhonorować sprawdzonych sponsorów - mówi Mariola Gaca ze stowarzyszenia "Hospicjum"._- Są ludzie, do których wchodzimy i nie musimy nic tłumaczyć, bo oni wiedzą, na co te pieniądze idą. _
