https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Syn broni doktoratu u taty. Nieetyczne? Mówią, że nie

Adam Willma
Publiczna obrona rozprawy doktorskiej ma się odbyć dziś w budynku wydziału humanistycznego bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.
Publiczna obrona rozprawy doktorskiej ma się odbyć dziś w budynku wydziału humanistycznego bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Andrzej Muszyński
Nowe przepisy, które wchodzą w życie, nie pozwolą na rodzinne powiązania. Czy uczelni wypada promować doktorów w takich okolicznościach?

Kazimierz Wielki, którego wpisał w nazwę bydgoski uniwersytet, był wybitnym władcą, ale w dziedzinie dobrych obyczajów patron z niego marny.

Dziś w samo południe w budynku wydziału humanistycznego UKW przy ul. Jagiellońskiej odbyła się publiczna obrona rozprawy doktorskiej magistra Marka Waskana. Temat ambitny: "Giedroyciowski mit wschodni a sytuacja Polaków na Litwie w końcu XX wieku".
Byłoby to jedno z wielu podobnych wydarzeń naukowych, gdyby nie fakt, że magister Waskan jest synem profesora Waskana, dyrektora instytutu, w którym praca powstała. Promotorem pracy jest prof. Adam Sudoł, kolega prof. Waskana z instytutu historii i stosunków międzynarodowych na tym samym wydziale. W instytucie nauk politycznych pracuje żona prof. Sudoła.

Jednym z recenzentów pracy młodego naukowca jest prof. Andrzej Wojtas z instytutu prowadzonego przez prof. Waskana, drugim - prof. Witold Wojdyło z UMK w Toruniu. Wszyscy panowie znają się, współpracują ze sobą od lat. Prof. Waskan był redaktorem księgi "Pomiędzy kontynuacją a zmianą" wydanej na 70. rocznicę urodzin prof. Wojtasa. Prof. Wojdyło napisał recenzję książki habilitacyjnej Jana Waskana.

Jak to możliwe, że procedura doktorska syna toczy się pod ojca? Marek Waskan otworzył przewód doktorski na krótko przed wejściem w życie nowych przepisów, które nie dopuszczają tego rodzaju rodzinnych powiązań. Z tego powodu na stronie internetowej uczelni nie znajdziemy też recenzji jego doktoratu (nieoficjalnie wiadomo, że są pozytywne).

Prof. Marek Waskan nie widzi problemu etycznego w sprawie doktoratu syna: - Jestem zaskoczony tym pytaniem. Syn studiował na naszym kierunku, ma cztery publikacje. Że tematyka jego pracy pokrywa się z moimi zainteresowaniami? Ja zajmowałem się tą tematyką do roku 1921, a Giedroyć to już okres powojenny i międzywojenny. Trudno, żebym - jako ojciec - nie był obecny na obronie. Będę jak i inni uczestnicy. Prof. Waskan nie jest precyzyjny. W swojej bibliografii szczyci się np. artykułem "Mniejszość polska na byłych Kresach Północno-Wschodnich w drugiej połowie XX wieku". Z kolei jedna z publikacji jego syna (niezbędnych przy otwarciu przewodu) poświęcona jest "Mniejszości polskiej w państwie litewskim 1918-1940".

Przeczytaj także: Profesor z UMK winny plagiatu. Nie będzie wykładał
Prof. Waskan twierdzi, że będzie odradzał synowi karierę naukową: - Na miejscu trzydziestoparoletniego człowieka nie szedłbym tą drogą, w której człowiek co dwa lata jest oceniany. To nie należy do przyjemności.

Problemu nie widzi również prof. Andrzej Wojtas: - Dlaczego widzi pan w tym coś nienormalnego? Recenzję robię normalnie. Nie przesadzałbym z podległością służbową, rola osób pełniących funkcje administracyjne jest bardzo ograniczona. Jest jeszcze hierarchia naukowa i hierarchia prestiżu. Można szukać drugiego dna, ale w moim przekonaniu go nie ma.

- Z tego co pamiętam, pan Marek Waskan był raczej przeciętnym studentem - mówi prof. Tadeusz Godlewski, były wieloletni dyrektor instytutu nauk politycznych. - Kiedy pracowałem na UKW, były próby jego zatrudnienia, ale uciąłem je zdecydowanie. Powiedziałem, że to byłby rekord świata i na tym się skończyło. Nawet jeśli w grę nie wchodzi łamanie przepisów, to pozostaje jeszcze kodeks dobrych obyczajów.

Czy uczelni wypada promować doktorów w tak niejasnych okolicznościach? - Słowa "wypada" nie ma ustawie o szkolnictwie wyższym - przekonuje dziekan wydziału humanistycznego UKW prof. Jacek Woźny. - Ale mogę powiedzieć, że sprawa jest zgodna z procedurą. W mojej ocenie nie mamy do czynienia z konfliktem etycznym, bo w komisji, która opiniowała ten przewód doktorski, nie ma prof. Waskana. Tak się złożyło, że kilka lat temu został dyrektorem i nie może zawiesić tej funkcji. Z drugiej strony - traktując każdego kandydata jako obywatela, który korzysta ze swoich uprawnień - gdy odmówimy, rozpoczyna się dla nas problem prawno-sądowy. O tym mówi ustawa, ale nie mówi o tym, jak się bronić, gdy odmówimy.

Komentarze 25

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Andzia

Prawdą jest że UKW to zatoka komunistycznych kacyków, zakotwiczyli się tam i od wielu lat mają się dobrze. Takich przypadków gdzie tatuś zatrudnia synalka jest wiele, chociazby niejaki Wilczyński, czy pare lat temu Grande. Tam panują dziwne prawa, dawna kochanka pana dyrektora jednego z instytutów jest np nie do ruszenia, Niby sie mówi o ocenie, ale tak na prawdę te święte krowy niczego nie muszą się obawiać. Klika opanowała tę szkółkę na całego, myślę że rektora też dobrali sobie dobrego.

j
j23

drobne sprostowanie: młody waskan to drugi przypadek. Pierwsza przecież była dr Sudoł, małożonka obecnego promotora.

i
inp27

oczywiście, odejście prof. Godlewskiego wiązało się z rezygnacją z podstawowych zasad etycznych. Ucieszyli się wszyscy, którzy mieli interesy do zrobienia. Młody Waskan to tylko pierszy z grupy powinowatych pracowników, stojących w kolejce po doktorat. Na miejscu Dziekana już szykowałbym się do uzasadnienia tych następnych.

i
inp206

Mamy tu do czynienia z dosyć trywialną sprawą, kiedy ofiarą konfliktu między profesorami pada doktorant. Pięć lat temu zmiana na stanowisku dyrektora Instytutu Nauk Politycznych UKW dokonała się w atmosferze konfliktu pomiędzy starym (prof. Godlewski) a nowym (prof. Waskan) dyrektoram. Odejście prof. Godlewskiego zaowocowało utratą wpływów i wiążących się z tym apanaży bliskich współpracowników profesora, którzy powrócili do statusu normalnych pracowników. Część z nich odeszła, a inni jak widać przyczaili się czekając na okazję by dowalić nowemu. W związku z tym, że prof. Waskan nie popełnił żadnego uchybienia procedurze ("gospodarzem" promocji doktorskiej jest dziekan Wydzialu Humanistycznego, a nie dyrektor INP UKW) sprawa ta uderzyła głównie w prestiż ich miejsca pracy, a więc Instytutu. Jak marny strzelec inspirator całej niby afery strzelił sobie i wszystkim kolegom z Instytutu w stopę. Czy wszyswcy tego chcieli? Wątpę.

m
mgr

gdy Waskan został dyrektorem Instytutu z pracy odeszło pięciu utalentowanych naukowców do Torunia i Gdańska.

g
gość

Brawo dla prof. Godlewskiego, nieźle mu pojechał :)

m
marek

Towarzysz Jan Waskan ma ciekawą przeszłośc, o czym można w katologu IPN co nieco poczytac: katolog.ipn.bip.gov.pl. Pracował m.in. w Komitecie Miejskim PZPR w Toruniu. Habilitacja zrobiona po 18 latach od dokotratu (nauka-polska.pl).

 

G
Gość
W dniu 17.10.2014 o 18:45, antyTYFUS napisał:

Wszyscy znamy niesamowitą wartość tych naszych TW tam zatrudnionych, tych alkoholików, plagiatorów , naciągaczy , filozofa molestującego studentkę, disco polowego rzecznika, kandydata na radnego z czasu gospodarzy naszego drogiego, czerwonego Michała, to jest nasza siła i nadzieja na przyszłość.Niezależnie od tych naszych osiągnieć musimy z podwójną siłą PLUĆ i obrażać wszystko co bydgoskie a następnie, tak jak w 2004 roku zawłaszczać,byłą AMB, pomimo, że była taka brzydka i taka tyfusowa.Proletariusze toruńscy łączy się!Nasz ukochany tow. W.Achramowicz ,brat tow. G.Ciemniak,który tak dzielnie spisał się w 2004 roku, powraca do sejmiku.Będziemy mieć też kolejną Japonię, gdzie zatrudnienia znajdą nasi absolwenci humaniści,...hurra!

 Ludzie różni są wszędzie. Porządni i nieporządni, dobrzy i źli, uczciwi i nie. To nie miejsce zamieszkania o tym decyduje.

Nigdy złe słowo o Bydgoszczy i mieszkających tam ludziach nie padło z moich ust, więc bez insynuacji proszę.

L
Luiza

Nic neetycznego w tym nie widzę.Jesli syn, np lekarz robi pod okiem swojego ojca specjalizację w jakiejś dziedzinie i ojciec przekazuje mu z czasem swoje doświadczenie i zasób wiadomości to jest to coś złego ?  Wg mnie  nie . Nalezy się z tego cieszyć a nie ganić.

To nie jest rządowa posada a syn student , jak kazdy inny. Myslę, że ojciec względem niego jest bardziej wymagający aniżeli wobec innych studentów, własnie dlatego, aby ktokolwiek nic mu nie miał do zarzucenia. Wsród moich znajomych zdarzały się takie przypadki często. Jak tata jest dziekanem jakiegoś wydziału, to dziecko ma tam wstęp zabroniony ?  a to dlaczego ?  - dziwne myslenie .

a
antyTYFUS
W dniu 17.10.2014 o 18:05, Gość napisał:

Ja się nie denerwuję byle kim. Znam wartość mojej Alma Mater.


Wszyscy znamy niesamowitą wartość tych naszych TW tam zatrudnionych, tych alkoholików, plagiatorów , naciągaczy , filozofa molestującego studentkę, disco polowego rzecznika, kandydata na radnego z czasu gospodarzy naszego drogiego, czerwonego Michała, to jest nasza siła i nadzieja na przyszłość.

Niezależnie od tych naszych osiągnieć musimy z podwójną siłą PLUĆ i obrażać wszystko co bydgoskie a następnie, tak jak w 2004 roku zawłaszczać,byłą AMB, pomimo, że była taka brzydka i taka tyfusowa.

Proletariusze toruńscy łączy się!
Nasz ukochany tow. W.Achramowicz ,brat tow. G.Ciemniak,który tak dzielnie spisał się w 2004 roku, powraca do sejmiku.
Będziemy mieć też kolejną Japonię, gdzie zatrudnienia znajdą nasi absolwenci humaniści,...hurra!
G
Gość
W dniu 17.10.2014 o 16:56, Gość napisał:

Nie denerwuj się ten profan to tylko bydłoszczoch z "umysłem" ameby. Często występuje na wzelkich forach przeciwko Toruniowi.

Ja się nie denerwuję byle kim. Znam wartość mojej Alma Mater.

a
antyTYFUS
W dniu 17.10.2014 o 16:56, Gość napisał:

Nie denerwuj się ten profan to tylko bydłoszczoch z "umysłem" ameby. Często występuje na wzelkich forach przeciwko Toruniowi.


.
Powróciłem już po wypiciu jaboli i znów mam omamy ale przecież zawsze kochałem czerwonych i naszą hipokryzję toruńską. Szczególnie drogi mi jest tow. Michał, 1-szy słynny historyk naszego bierutowskiego uniwerku ,który teraz jest popierany przez wszystkie partie w naszym potężnym mieście a także przez o. Rydzyka.
Tow. Michał to nauczyciel i przyjaciel naszego kochanego marszałkunia, zawsze się wspierają i odznaczają, wraz ze swoimi rodzinami.
G
Gość
W dniu 17.10.2014 o 14:36, antyTYFUS napisał:

No widzicie jaki jestem zdolny. Kocham czerwony kolor, tak jak naszego czerwonego Michała i nasz czerwony UMK, powołany dekretem tow. bolesława Bieruta w 1945 roku.

Uczelnia została powołana dekretem Rady Ministrów w sierpniu 1945 roku. Kadra naukowa to wspaniali naukowcy, głównie z Uniwersytetu Jana Kazimierza w Wilnie. Nazwisk nie przytoczę, ponieważ profanowi nic one nie powiedzą.

m
majdan72

Zastanawiałem się o co właściwie chodzi. No i poszukałem w necie prof. Jana Waskana  i znalazłem kilka Jego publikacji będących napisane w "trochę w innej narracji" niż przyjęta przez GW -:)

 

b
bos super
W dniu 17.10.2014 o 12:40, tomasz bydg napisał:

dlatego 70 % absolwentów zmywa gary w Londynie !!!!.Żenada.


Po naszym UMK w Toruniu 80 %. Znów jesteśmy lepsi. A nasz rzecznik to nawet disco polo potrafi zatańczyć.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska