- Od stycznia do maja w całym regionie wydaliśmy 34 decyzje o wycofaniu ze sprzedaży dopalaczy, a 14 decyzji dotyczyło zamknięcia punktów, w których taki handel był prowadzony, nałożyliśmy ponad 700 tysięcy złotych kar - wylicza Krystyna Błażejewska, rzeczniczka wojewódzkiej stacji sanepidu w Bydgoszczy.
Problem w tym, że w miejscu zamkniętych sklepów dopalaczowych albo w ich sąsiedztwie powstają nowe. - Niestety jesteśmy bezbronni w starciu z dopalaczowym podziemiem. To przypomina odganianie natrętnej muchy - twierdzi bydgoski policjant.
Więcej o wysypie dopalaczy w regionie w poniedziałkowym papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zapraszamy również do zakupu e-wydania.
Czytaj e-wydanie »