Referenda strajkowe odbyły się w placówkach oświatowych w całej Polsce. Głosowania przeprowadzano od 5 do 25 marca. Teraz ZNP podał ostateczne wyniki.
Nastroje są bojowe
Okazuje się, że najwięcej placówek, które chcą strajkować jest w województwie kujawsko-pomorskim. Za strajkiem opowiedziało się aż 91 proc. placówek biorących udział w referendum.
Na drugim miejscu są województwa łódzkie i warmińsko-mazurskie (87 proc.). Trzeci wynik - 84 proc. - uzyskało województwo wielkopolskie. Najmniej, bo 69 proc. placówek oświatowych opowiedziało się za strajkiem w województwie opolskim. W całym kraju do strajku chce się włączyć 79 placówek.
- Te wyniki pokazują, jak wielka jest determinacja nauczycieli - mówi Róża Lewandowska, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu ZNP w Bydgoszczy. - Są takie szkoły, w których chęć przystąpienia do strajku zadeklarowało 100 proc. nauczycieli. Na przykład, w Grudziądzu, Inowrocławiu i Włocławku chcą strajkować wszystkie placówki, które wzięły udział w głosowaniu. W Bydgoszczy i Toruniu jest to prawie 100 proc. Nauczyciele są w bardzo bojowych nastrojach i mają dość hejtu, który się na nich wylewa. Co chwilę słyszymy od PiS, ile to zarabiamy i że pracujemy 3 godziny dziennie. To bzdura! Jak długo można tego słuchać i nie reagować!
Brak porozumienia z rządem. Strajk nauczycieli coraz bliżej
Grozi nam paraliż!
Strajk, który ma rozpocząć się 8 kwietnia, może sparaliżować oświatę w całym kraju. Największy problem to zapewnienie opieki dzieciom w przedszkolach i szkołach oraz przeprowadzenie egzaminów, które mogą przypaść na czas strajku.
Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej zapewniał w czwartek w tvn24, że egzaminy zostaną przeprowadzone. Stwierdził, że wszystko jest przygotowane, zostały już nawet wydrukowane arkusze. - Sytuacja w oświacie już bywała trudna i te egzaminy zawsze się odbywały - stwierdził. Powiedział, że po zmianie przepisów, w komisjach nadzorujących egzaminy będą mogły zasiadać osoby, które mają uprawnienia pedagogiczne, ale niekoniecznie pracują w zawodzie.
Takie uprawnienia mają, np. nauczyciele emeryci. - Część z nich głośno mówi o tym, że solidaryzuje się z nami i nie przyjmie takiej propozycji - mówi Róża Lewandowska.
- Rodzice pytają, co będzie z egzaminem - mówi dyrektor jednej ze szkół podstawowych w regionie. - Odpowiadam im, że zdaniem rządu się odbędą w terminie, ale rodziców to niespecjalnie uspokaja. Sam się tym denerwuję. Rozmawiałem z innymi dyrektorami i stwierdziliśmy, że jeśli dojdzie do protestu, największy problem będzie z egzaminami z języków. Muszą one odbywać się w małych salach i grupach, ponieważ w większych pomieszczeniach uczniowie mogą źle słyszeć nagranie. Będziemy się oczywiście nawzajem wspomagać, ale jak to wypadnie ostatecznie, trudno powiedzieć.
Rząd ma plan B
W poniedziałek, 1 kwietnia, mają odbyć się kolejne rozmowy związkowców z rządem. Jak stwierdził Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki, jeśli nie przyniosą one skutku, rząd ma plan B. Nie chciał jednak go zdradzić. Powiedział, że w odpowiednim czasie przedstawi go minister edukacji Anna Zalewska.
Poprzednie spotkanie związków zawodowych ze stroną rządową odbyło się w miniony poniedziałek 25 marca. Nie udało się osiągnąć porozumienia. Rząd nadal zaproponował nauczycielom podwyżkę w wysokości 5 proc. od 1 września tego roku.
ZNP i Forum Związków Zawodowych domagają się podniesienie wynagrodzenia o 1000 zł ze spłatą od 1 stycznia br.. NSZZ „Solidarność” chce natomiast, aby podwyżka wyniosła 15 proc. ze spłatą od 1 stycznia br. i kolejnych 15 proc od przyszłego roku.
Te zawody są bardzo potrzebne nam wszystkim. Dlaczego są wię...
