Przybyłych na miejsce lekarzy pogotowia ratunkowego szaleniec obrzucił butelkami. Natychmiast zawiadomiono policję. Na miejsce przyjechali także strażacy, a ul. Partyzantów zamknięto dla ruchu.
Okoliczni mieszkańcy byli zaskoczeni zachowaniem Jarosława G.
Uważano go za spokojnego
człowieka - kawaler, nie pił, bezrobotny, chodzący własnymi drogami, nie wadził nikomu. Taki obraz zarejestrowano. Tym większe było ich zdziwienie, gdy zobaczyli go tak odmienionego.
Policjanci, przygotowując plan obezwładnienia szaleńca, powiadomili jednocześnie grupę specjalną z Komendy Wojewódzkiej Policji. Perswazje nie dawały rezultatów. Próbowano również innych środków obezwładniających.
Zdecydowane działania rozpoczęto, gdy udało się mężczyznę wywabić z domu. Jednak to on
pierwszy zaatakował
Dzięki kamizelkom kuloodpornym nie doszło do tragedii. Nie przyniosło również skutku użycie psa policyjnego. Uznano wówczas, że najbezpieczniej będzie, gdy mężczyznę odizoluje się od otoczenia w jego mieszkaniu, by nie stanowił zagrożenia dla okolicznych sąsiadów. Cała posesja została otoczona.
Przed kolejną, skuteczną akcją, pomocy policjantom udzieliła psycholog, Maria Półchłopek,
nakreślając sylwetkę psychologiczną
mężczyzny. Ułatwiło to podjęcie decydującego, wspólnego działania z przybyłymi na miejsce specjalistami z brygady antyterrorystycznej. Obezwładniony szaleniec trafił do szpitala w Świeciu nad Wisłą.
Szaleniec z nożami
Bogumił Drogorób

Brodnicka policja, wspólnie z brygadą antyterrorystyczną, obezwładniła 39-letniego Jarosława G.
W piątek wezwano pogotowie na ul. Partyzantów. Mieszkaniec jednego z domków jednorodzinnych, 39-letni mężczyzna, zaczął dziwnie zachowywać się. Gdy sięgnął po noże, jego ojciec schronił się do sąsiadów.