Wreszcie może zostać spełniony choć jeden postulat rolników starających się o odbudowanie polskich stad trzody chlewnej i rodzimej hodowli. Bo w ostatnich kilku latach importowano bardzo dużo prosiąt i warchlaków głównie z Danii, Holandii i Niemiec. Polskich było coraz mniej.
Ważne szczegóły
Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej podkreśla, że często nasi gospodarze decydowali się na chów nakładczy i import młodych zwierząt dlatego, że brakowało im pieniędzy na inwestycje w gospodarstwach. I to może się zmienić dzięki pomocy w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020.
- Dobrze, że taka pomoc będzie, ale teraz trzeba zadbać o szczegóły - wyjaśnia Kierzek. - Bo bardzo ważne będzie na przykład to, czy z pomocy skorzystają tylko gospodarze budujący nowe chlewnie, czy znajdą się pieniądze także na modernizację istniejących budynków inwentarskich.
Dodaje, że w projekcie zapisano iż pomoc dla jednego gospodarstwa nie przekroczy 900 tys. zł (wcześniej planowano 1,5 mln zł). - To może być za mało - uważa Kierzek.
Wsparcie dla mniejszych
O tym, że maksymalna pomoc dla gospodarstwa może być za niska mówi też Jan Biegniewski, rolnik z Wronia k. Wąbrzeźna, wiceprezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS.
Dodaje:- Projekt został tak zmieniony, że ograniczono dostęp do pomocy właścicielom większych stad. Ma to być wsparcie do 100-150 loch. Wątpię, by właścicieli mniejszych chlewni było stać na kredyt. Obawiam się, że pomoc - tak potrzebna branży - po przeróbkach projektu nie zostanie w pełni wykorzystana.