Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szarada z liczb Charona

Bożenna Szymańska
autorstwa Marka Krajewskiego.
autorstwa Marka Krajewskiego. zdjęcie okładki
Recenzja kryminału, który przypadnie do gustu nie tylko matematykom.

Charon to postać z mitologii greckiej. To on przewoził zmarłych przez rzekę Styks do podziemnego świata, za co trzeba było zapłacić jednego obola. Dlatego też Grecy, aby ów bezlitosny i posępny przewoźnik nie odmówił usługi, zawsze w ustach zmarłego umieszczali monetę.
"Liczby Charona", kryminał polskiego autora Marka Krajewskiego, nawiązuje do tej mitycznej postaci.
A trzeba wiedzieć, że Marek Krajewski, tłumacz i filolog klasyczny, niegdyś pracownik Uniwersytetu Wrocławskiego, od kilku lat pisze książki. Ba, jest znanym i uznanym pisarzem, a jego kryminały, w których dwaj śledczy - Eberhard Mock i od trzech powieści także Edward Popielski - zmagają się z przestępcami, wyjątkowo polubili czytelnicy.
Bo pisarz jest dociekliwym erudytą i wprowadza nas nie tylko w świat rzezimieszków, ale znakomicie rysuje tło społeczne i przedstawia realia, czy to dotyczące przedwojennego, niemieckiego Wrocławia czyli miasta Breslau (m.in. "Śmierć w Breslau"), czy też polskiego, przedwojennego Lwowa.
"Erynie", a teraz "Liczby Charona" dzieją się we Lwowie. Mock z Breslau i Podbielski ze wschodniej Polski spotkali się już we Lwowie w powieści Krajewskiego "Głowa Minotaura". Wiele jest w nich z detektywa Marlowa, bohatera czarnych kryminałów Raymonda Chandlera, w których swego czasu zaczytywałam się zachłannie, podobnie jak w kryminałach S. D. Hammetta.
Polscy detektywi są do siebie podobni z charakteru, są twardzi, błyskotliwi, dociekliwi i mają niecodzienne zainteresowania, bowiem fascynuje ich matematyka. Podbielskiego cieszy choćby taki "trójmian kwadratowy z pięknymi parabolami i precyzyjnymi wzorami Viete'a".
Wyrzucony z policji Edward Podbielski w najnowszej książce Marka Krajewskiego "Liczby Charona" dzięki swej wiedzy potrafi uporać się z zagadkowymi morderstwami czy to starej i odrażającej Luby Bajdy, parającej się wróżbiarstwem czy rudowłosej 23 - letniej żydowskiej prostytutki Lili Koch.
Przy obu ofiarach zostawiono hebrajskie teksty o Lucyferze czyli "synu jutrzenki". W tle jest jeszcze miłość śledczego do Renaty, zniknięcie pewnej hrabiny i związana z nim okrutna scena pobicia Podbielskiego.
Książkę czyta się płynnie i z fascynacją, choć wcale taka łatwa nie jest. Znajdzie się w niej miejsce i na hebrajski i na lwowski dialekt - bałak, w którym rozmawiają mieszkańcy Lwowa, a który dziś nas nie tylko zaskakuje, ale i śmieszy.
Zagadka związana z mordami jest ściśle matematyczna stąd w książce znajdujemy liczne tabelki. Wywód Podbielskiego, który i dodaje i całkuje, nie jest prosty, ale sprawi radość matematykom, do których niestety się nie zaliczam. Mimo to z aprobatą przyjęłam ową trudność w "Liczbach Charona". Sympatycznie jest bowiem wysilić mózg i próbować choćby rozumieć szaradę autora... A jest i błyskotliwa i zaskakująca.
Krajewski, aby pokazać nam ten prawdziwy Lwów, spędził w nim dwa tygodnie. Jego matka była Lwowianką i stąd też bierze się sentyment do tego miasta. Dzięki temu bywamy w knajpie Bombacha, odwiedzamy zaułki i dzielnice przedwojennego miasta, poznajemy zakamarki dworca kolejowego, jak i gmach uniwersytetu.
To kawałek rzetelnych realiów Lwowa opisanych jakby przy okazji.

Liczby Charona - Marek Krajewski, wyd. ZNAK, 2011

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska