- Sztuka zawsze królowała w moim życiu - opowiada pan Szymon. - Dlatego nie wyobrażałem sobie, żeby wybrać inną szkołę średnią niż ,,plastyk". Parałem się malarstwem, grafiką. Ale kiedy na osiemnastkę dostałem aerograf - odkryłem swoją prawdziwą pasję. I tak zleciały mi cztery lata.
Aerograf? Cóż to takiego?
Co kryje się pod tajemniczym pojęciem aerograf? - Urządzenie, które przypomina długopis ze zbiorniczkiem na farby - zdradza pan Szymon. - Jego historia sięga już XIX wieku. W latach 60-tych był wykorzystywany do tworzenia amerykańskich reklamach. Aerografem można malować wszystko - od zabawek, po obrazy, a skończywszy na motorach i samochodach. Grunt to niebanalne pomysły!
Trupie czaszki i płomienie
Właściciele, którzy przyprowadzają maszyny do pana Szymona - mają zwykle swoją wizję. Chcą, aby motor odzwierciedlał ich charakter. - I tak właśnie powinno być - podkreśla mężczyzna. - Mam mnóstwo własnych pomysłów, ale najlepiej, jeśli klient sam wie, czego chce. Najczęściej ludzie proszą o wykonanie trupich czaszek albo płomieni. Do namalowania płomieni aerografem potrzebne są tylko trzy kolory. W przypadku użycia pędzla i farb olejnych - potrzebowałbym aż pięćdziesiąt. A efekt jest identyczny.
Ile trwa ozdobienie jednego motoru? - Od dwóch dni do dwóch tygodni - odpowiada pan Szymon. - Wszystko zależy od szczegółów zlecenia.
Klientami pana Szymona są prawdziwi pasjonaci motoryzacji. Wiek nie gra wśród nich roli. - Malowałem motocykle i dwudziestolatka i sześćdziesięciolatka - dodaje. - Tutaj nie ma żadnej reguły, bo zjawiają się osoby, które po prostu łączy miłość do motoryzacji.
Potrójny sukces - jedne zawody
Drugie miejsce, nagroda publiczności oraz internautów - to efekty udziału pana Szymona w konkursie aerografii. Konkurencja była ostra - artyści z Polski, Litwy, Rosji i Ukrainy. - W tym roku zająłem drugie miejsce - przyznaje skromnie. - Ale nigdy nie powiem sobie: potrafię już sporo i mogę poprzestać na tym poziomie. Zawsze będę ćwiczył i uczył się nowych technik. Kiedy coś robię - daję z siebie sto procent. Nic po łebkach!
Póki co aerografia nie jest zbyt popularna w naszym kraju. - Nie bierzemy udziału w żadnych spotkaniach i zlotach, jak choćby tatuażyści - dodaje pan Szymon. - Ale widzę, że coraz więcej osób chce jeździć wyjątkowym motocyklem. Lakiernictwo artystyczne zaczyna się powoli rozwijać i wierzę, że będzie jeszcze lepiej.
Jakie są najbliższe plany pana Szymona? - Zabiorę się za malowanie aerografem… obrazów. Mam głowę pełną pomysłów i chcę przelewać je na sztalugi, motory i samochody.
Prace pana Szymona można oglądać na stronie www.badpistols.com