- Towaru mam pod dostatkiem. Jeżeli da mi pan adres teraz, to odbierze pan przesyłkę w piątek - mówi „Marek”. Nie wiadomo, czy to imię jest prawdziwe. Ważne, że „Marek” zapewnia o swojej solidności wobec klientów. - Nie szukam problemów i tym samym nie oszukuję kupujących - zapewnia przez telefon.
Informacja o sprzedaży pigułek gwałtu znajduje się na znanym portalu. Dotyczy różnych miast: Bydgoszczy, Włocławka, Poznania, Warszawy, Lublina, Krakowa. Tabletki sprzedają najczęściej dwie osoby. Markowi w interesie towarzyszy niejaki Karol.
- 110 zł za 15 gramów proszku, 150 zł za 20 gramów - wyjaśnia Marek. GHB można kupić także w formie płynnej.
Sprzedawca tłumaczy, że połknięcie pięciu kropel dodanych do piwa, drinku, czy napoju, powoduje działanie podobne do alkoholu. - 10 kropel to już zapadanie w głęboki sen.
Na pytanie, jaka dawka może spowodować utratę świadomości, Marek odpowiada bez wahania: - Zażycie 15 kropel skutkuje już zapadnięciem w głęboki sen z utratą pamięci.
- To są pigułki gwałtu. Mówię to wprost, bo chcę być uczciwy wobec klientów. Jeśli nie wie pan, co to GHB, to proszę poczytać w internecie. Zapewniam, że to, co sprzedaję, działa - kwituje.
Ta rozmowa telefoniczna to część naszej prowokacji dziennikarskiej. Kontaktując się z handlarzem GHB blefowaliśmy, że szukamy dopalaczy.
Policjanci zapytani o to, czy sprzedaż GHB jest ścigana, twierdzą, że sprawa nie jest taka prosta. - Sam fakt, że ktoś twierdzi, iż sprzedaje pigułki gwałtu, nie jest jeszcze podstawą do podjęcia interwencji policji - mówi podinsp. Monika Chlebicz, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Taką podstawą byłyby dopiero wyniki badań laboratoryjnych substancji, która byłaby przedmiotem sprzedaży.
Więcej o tym, jak łatwo kupić w sieci narkotyki przeczytasz w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".