- Sensacją jest odkopanie pozostałości po pierwszym, jeszcze drewnianym klasztorze Norbertanek - opowiada ks. Otton Szymków, proboszcz parafii św. Trójcy. - Został on spalony podczas najazdu Krzyżaków. Ślady pożaru można oglądać na poczerniałym od ognia murze pobliskiej Rotundy św. Prokopa.
"Centralne" w klasztorze
Odkopanie ukrytych pod dwoma metrami ziemi resztek drewnianego klasztoru Norbertanek rzuciło światło na życie codzienne średniowiecznych zakonnic. Największym zaskoczeniem dla archeologów było... swoiste centralne ogrzewanie, które zainstalowały siostrzyczki. Pomysł zastosowany w XII wieku niewiele odbiega od współczesnych rozwiązań technicznych.
- W klasztornych piwnicach postawiono piec, który przez kilka kominów ogrzewał nie tylko zakonne cele, ale także klasztorne korytarze i magazyny - kontynuuje ks. Szymków. - W ten sposób nie marnowano ciepła.
Wady i zalety
O znakomitym, jak na owe czasy, wykształceniu strzeleńskich norbertanek świadczą także zdobienia kolumn w sąsiadującym z klasztorem kościele-bazylice św. Trójcy. Delikatne, pełne subtelności rzeźby obrazują ludzkie przywary i zalety. Kilka wieków po ich stworzeniu zdobienia zostały zakryte grubą warstwą szpetnego tynku, by wreszcie dzięki konserwatorom znowu ujrzeć światło dzienne.
- Nasz zespół klasztorny to niezwykła mieszanka trzech ważnych stylów architektonicznych: romańskiego, gotyckiego oraz barokowego - opowiada ks. Szymków. - Archeolodzy i konserwatorzy bardzo lubią tu pracować, bo ciągle odkrywają coś nowego i zaskakującego. Kościół św. Trójcy to niezwykły przykład rozwoju polskiej architektury.
Sensacją tego lata okazały się także kolorowe malowidła i polichromie odkryte na ścianach kościoła - bazyliki. Najstarsze, nad ołtarzem głównym, pochodzą z XIV wieku. Niestety, zachowały się tylko fragmenty. Centymetr po centymetrze, niekiedy godzinami na kolanach, konserwatorzy odsłaniają dzieła malarzy sprzed 700 lat. Aby pracy towarzyszyła atmosfera skupienia i swego rodzaju naukowej medytacji, w opustoszałym kościele naukowcy często włączają muzykę gregoriańską.
Specjalny system
Niestety, najnowszym odkryciom grozi zniszczenie. Nadmierne wahania temperatury i wilgoć bezwzględnie atakują bezcenne polichromie. Konserwatorzy uzupełniają pękające ściany zastrzykami ze specjalnego kleju, oczyszczają polichromie, ale to za mało. Powstał więc projekt stworzenia gigantycznego systemu napowietrzającego. Specjalny piec tłoczyć ma w sześć kilometrów podziemnych rur, w zależności od potrzeb, ciepłe lub chłodne powietrze. Gdy latem poza świątynią będą wysokie temperatury, powietrze wewnątrz kościoła - bazyliki ma być schładzane, zimą natomiast ocieplane. Kosztowny system zminimalizuje skoki temperatury, które najbardziej szkodzą polichromiom.
Z rodu Belinów
Strzeleński zespół ponorbertański to jednak nie tylko zabytki i ocalone przed zniszczeniem owoce pracy ludzkiej sprzed wielu wieków. Tu czasem w zaskakujący sposób historia przemienia się we współczesność. W jednym z najstarszych polskich kościołów, romańskiej Rotundzie św. Prokopa, obok ołtarza znajdują się herby dwóch znakomitych polskich rodów. Jeden z herbów jest godłem rodowym Belinów. Kilka miesięcy temu jeden ze strzeleńskich przewodników oprowadzał po Wzgórzu św. Wojciecha grupkę turystów. Był wśród nich starszy człowiek, Polak mieszkający od lat w Kanadzie. Okazało się, że jest potomkiem związanego ze Strzelnem szlacheckiego rodu Belinów...
