Wśród nich były liczne i widoczne grupy z Chojnic, Konarzyn, Brus i Swornychgaci.
Zbiórka przed 6.00 na dworcu PKP w Chojnicach i ponad czterogodzinna podróż nie odstraszyły chojnickich Kaszubów oraz tych z Konarzyn, którzy musieli jeszcze wcześniej dojechać do Chojnic. Pod drodze do specjalnego pociągu Transcassubia dosiedli się Kaszubi z Brus i okolic, a także później m.in. z Dziemian, Somonina, Kościerzyny, Lipusza, Gdyni. W wagonach całą drogę było głośno i wesoło. Grę na akordeonach, trąbkach, śpiew i tańce przerywano tylko na zażycie tabaki i "czegoś mocniejszego" na zdrowie. Przerwy na wszystkich peronach zamieniały się w wielką zabawę, a inni podróżni na sąsiednich torach z uśmiechem reagowali na tańce i hulanki. Doświadczenie z gry w zespole muzycznym dało się zauważyć u burmistrza Brus Witolda Ossowskiego, który może nie tylko grał pierwsze skrzypce, ale i również "diabelskie". Dobrze radził sobie też z tamburynem oraz tańcu i śpiewie.
Na miejscu w Gdańsku wesoły pociąg przywitali gdańscy Kaszubi i wszyscy przemaszerowali ulicami miasta. Tuż przed mszą świętą, na której było kilka tysięcy Kaszubów, podpisano akt erekcyjny pod budowę pomnika księcia Świętopełka Wielkiego, którego autorem jest Wawrzyniec Samp.
Po kilku godzinach zabawy w Gdańsku, koncertach zespołów kaszubskich, maratonie filmowym i turnieju gry w Baśkę, a także wielu litrach wspólnych toastów, wszyscy tym samym pociągiem wrócili do domów. Trudy 18-godzinnej podróży odczuli chyba wszyscy, ale każdy na pewno zapamięta ten zjazd na wiele lat. A przynajmniej przez rok do następnego zjazdu w Bytowie.
Główne założenia imprezy, a więc promocja kaszubszczyzny i integracja Kaszubów zostały wypełnione w 100 proc.