Od przedszkola ...
W Tucholi skończyła liceum, później trafiła na Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Nie było jednak tak łatwo, bo najpierw zdawała na wydział kulturalno-oświatowy, ale niestety, chętnych było wielu, miejsc mało, więc przez rok po maturze pracowała w przedszkolu.
- I oczywiście uczyłam się do egzaminów na studia - opowiada Dorota Borzyszkowska. - Siostra namówiła mnie na biologię. Zawsze lubiłam ten przedmiot, miałam zresztą wspaniałych nauczycieli i nie żałuję decyzji.
... do Torunia
Już na piątym roku, jeszcze jako Dorota Różycka, szukała pracy w Tucholi. Pukała do wielu szkół, ale miejsc nie było. Trafiła do TPK, gdzie ówczesny dyrektor Janusz Kochanowski dał jej nadzieję.
- Co jakiś czas przychodziłam mu się przypomnieć, że jestem zainteresowana posadą i od września 93 zaczęłam pracę. _Mija już dziesięć lat, od kiedy prowadzi edukację przyrodniczą. - Nie wiem, kiedy to zleciało - przyznaje. - Cieszę się, że mam kontakt z młodzieżą i dziećmi, ale prowadzę też warsztaty dla dorosłych.
Amatorska plastyka
Opowiada o ochronie środowiska i osobliwościach TPK, służy radą i pomocą, gdy trzeba znaleźć jakieś materiały dla uczniów czy nauczycieli. Lubi się udzielać artystycznie, ale tylko jako plastyk-amator. W Muzeum Borów Tucholskich do dziś zobaczyć można namalowane przez nią zwierzęta. W domu nie ma czasu, żeby chwycić za pędzel.
- Moje dzieci są malutkie i chcą się ze mną bawić, więc czas po pracy przeznaczony jest dla nich - mówi.
Uczcić Ziemię
Tucholanie kojarzą ją najczęściej z akcjami ekologicznymi. Dzień Ziemi, promowanie walorów kulturalnych i turystycznych TPK, ekologicznego stylu życia czy segregacji odpadów, konkursy na najpiękniejszą Marzannę.
- Chcemy pokazać, że Marzanny, które pali się na wodzie, muszą być budowane z materiałów ekologicznych, przyjaznych środowisku - tłumaczy.
Tańcząc przez życie
Tucholski Park Krajobrazowy jest chyba najbardziej roztańczony w Polsce. Pani Dorota tańczyła w klubie tańca przy ówczesnym Technikum Leśnym, podobnie jak dyrektor TPK Remigiusz Popielarz. Ma uprawnienia instruktorskie, a w tańcu towarzyskim klasę "E".
- Dyrektor wspominał, że pamięta mnie jeszcze, gdy chodziłam do szkoły - śmieje się. - Tańczyłam z kolegą Miłoszem Stachowiczem, a trenował nas Jurek Łuczak. Z Miłoszem trzymaliśmy się razem, ale nigdy nie byliśmy parą w życiu, choć wszyscy się dziwili, no bo skoro tyle lat tańczyliśmy.
Mąż z fotografii
Jej drugą pasją - oprócz tańca - jest fotografowanie. Wywołując filmy, poznała swego męża - chojniczanina Rafała, który jest fotografem. - Pewnego razu przyszedł i zaprosił mnie na kawę, ale wcześniej zawsze uśmiechaliśmy się do siebie na ulicy - wspomina.
Razem z mężem fotografują przyrodę. - Łączymy moją wiedzę i jego praktykę - mówi. - Potrafi wziąć urlop i robić zdjęcia, gdy mieliśmy inwentaryzację nietoperzy._A ostatnio pierwsze przyrodnicze zdjęcia zrobił mój pięcioletni synek Mikołaj.
**_Mama, mu!
Dwuletni Mateusz też chyba odziedziczy pasję po rodzicach, bo już widać, że lubi zwierzęta. Spodobały mu się daniele w Pile-Młyn. - Teraz na pytanie, gdzie idziemy na spacer, odpowiada "mama, mu", bo daniele kojarzą mu się z krówkami - śmieje się pani Dorota.
Miłość i rodzina
Cała rodzina lubi góry, a każdy wyjazd szczegółowo planuje mąż. Chodzą w trasy z dziećmi, Mikołaj już sam, Mateusz na plecach taty.
- Podziwiam męża, nigdy się nie skarży, że ciężko, że jest zmęczony - mówi pani Dorota. - Gdyby nie on, tych wypraw by nie było. Pampersy, butelki, to wszystko waży.
W życiu najważniejsze dla niej jest zdrowie, miłość i praca.
- A w ogóle to cała moja rodzina cieszy się, że jest wiosna, bo po pracy możemy wsiąść na rowerki albo do samochodu i ruszyć w las.
2703FK09
Dorota Borzyszkowska przy pracach na konkurs ekologiczny.
_
