Angielską sztukę "Prywatna klinika" wziął na warsztat Jerzy Bończak, który nam bardziej kojarzy się z aktorską profesją, ale jako reżyser też sprawdził się świetnie. Spektakl zrobił z udziałem aktorów z Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, których mieliśmy okazję oglądać już w poważnym repertuarze i - jak się okazuje - są wszechstronni, bo śmieszyć też potrafią.
Powiedzmy sobie szczerzy, że ta komedia to samograj, ale przecież i taką rzecz można schrzanić, jeśli reżyser nie dopilnuje, a aktorzy zejdą na manowce. W Chojnicach publiczność może nie kulała się ze śmiechu, ale w końcówce uciechy było coraz więcej. Ale też mnożą się coraz bardziej absurdalne sytuacje, wszystko z gatunku damsko-męskich, choć i o kobietach można się dowiedzieć niejednego... Są dowcipne scenki, iskrzące się humorem dialogi, są wreszcie pełnokrwiste postacie...
Na pochwałę zasługują zarówno główne bohaterki Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska w roli Harriet, jak i Anna Aleksandry Padzikowskiej, ale świetne są także mające mniej pola do popisu zdradzane żony - Katarzyna Ulicka-Pyda w roli Magdy oraz Małgorzata Wiercioch jako Mildred.
Koncertowo sprawili się panowie - Zdzisław Derebecki jako Ryszard, Artur Czerwiński w roli Gordona i Wojciech Rogowski jako Alek.
Rzecz dzieje się w apartamencie utrzymanki, ale widać, że mimo iż kochankowie wydają na nią mnóstwo funtów, to wnętrze jest dość zapyziałe. I nie wiadomo, czy tak sobie wymyślił scenograf, czy też teatr nie ma kasy na lepszą oprawę.
Jak by nie było, zabawa przednia. - I trochę odmiany od mrocznego na ogół Teatru Repertuarowego - dodaje Radosław Krajewicz, dyrektor domu kultury.
Czytaj e-wydanie »