Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten telegrafista z Titanica uratował 705 osób

Grzegorz Boczar, Anglia
Titanic wypływa z Southampton w swój i jedyny rejs
Titanic wypływa z Southampton w swój i jedyny rejs
W setną rocznicę najgłośniejszej katastrofy morskiej w historii miasteczko Godalming w angielskim hrabstwie Surrey będzie celebrować pamięć Jacka Phillipsa - telegrafisty na Titanicu. On zginął, a wraz z nim półtora tysiąca ludzi. Ale zdążył dokonać rzeczy wielkiej.
Jack Phillips, telegrafista-bohater z Titanica
Jack Phillips, telegrafista-bohater z Titanica

Jack Phillips, telegrafista-bohater z Titanica

Jest 2 kwietnia, 1912 r. Titanic rusza z Belfastu do Southampton, angielskiego portu nad Kanałem La Manche. Stamtąd ma wypłynąć w dziewiczy rejs do Nowego Jorku.

10 kwietnia w samo południe Titanic z 922 pasażerami (kolejni wsiądą we francuskim Cherbourgu i irlandzkim Queenstown) odbija od brzegu. I omal nie dochodzi do wypadku, który - paradoksalnie - okazałaby się zbawieniem. Titanic przepływa obok dwóch statków, z których jeden - New York - zostaje wyciągnięty przez falę z doku, liny się zrywają, statek zbliża się niebezpiecznie do giganta. W ostatniej chwili załodze holownika Viking udaje się wpłynąć miedzy obie jednostki i nieco odciągnąć New York. Podobno w krytycznym momencie burty obu statków dzieliły niecałe dwa metry. Gdyby się otarły, rejs Titanica zostałby opóźniony o dobrych kilka tygodni.

11 kwietnia pływający gigant dociera do Queenstown (obecnie Cobh). To dzień 25. urodzin Jacka Phillipsa, ale nie ma on czasu na świętowanie. Radiooperatorzy są bardzo zajęci, oprócz wymiany komunikatów z innymi jednostkami ciągle wysyłają na ląd pozdrowienia od podekscytowanych pasażerów.

Następnego dnia Jack zauważa, że bezprzewodowy system nie działa tak, jak powinien. Po sześciu godzinach odkrywa zwarcie wewnątrz transformatora. Izoluje druty i wszystko wraca do normy. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że ta drobna naprawa pomoże uratować 700 ludzkich istnień. Bez niej Titanic poszedłby na dno nie wysławszy żadnego sygnału.

Jest 14 kwietnia, godzina 19.30. Telegrafista ze statku Californian raportuje obecność trzech gór lodowych ok. 19 mil na północ od Titanica. Po dwóch godzinach nadchodzi ostrzeżenie z Mesaby - już szóste tego dnia - o wielkim polu lodowym oraz licznych dużych bryłach. Jednak obłożony innymi zleceniami telegrafista nie dostarcza tej informacji na mostek (procedury nie były wówczas restrykcyjne).

O godzinie 23.40 obserwator Fred Fleet dostrzega ścianę lodu ledwie 450 metrów przed Titanicem. Mimo błyskawicznego skrętu nie udaje się uniknąć silnego otarcia. Skała tnie prawą burtę statku na 80 metrów. Woda wdziera się do pięciu z sześciu przedziałów grodziowych i szybko sięga kotłowni.

Po 10 minutach silniki stają. Pompy nie radzą sobie z ogromną ilością wody. Projektant Titanica, Thomas Andrews, informuje kapitana Edwarda Smitha, że statek zatonie za półtorej do dwóch godzin.

5 minut po północy kapitan nakazuje przygotować szalupy. Opór dużej części pasażerów przeświadczonych o potędze Titanica sprawia, że akcja ratunkowa nie idzie sprawnie. Pierwsza, 65-osobowa łódź zabiera ledwie 28 osób. W innej na 40 miejsc zajętych jest 12. Dopiero wystrzelenie rac ratunkowych uświadamia pasażerom grozę sytuacji.

Jest godzina 2.17, kiedy statek Virginian odbiera zniekształcone wezwanie o ratunek. Jack do ostatnich chwil nadaje sygnały CQD ("Do wszystkich stacji - niebezpieczeństwo", standardowy kod w firmie Marconiego) i SOS (wtedy jeszcze nowy), oraz pozycję tonącego statku. Ale nie jest w stanie dokończyć wiadomości...

O godzinie 2.20 przełamany na dwie części Titanic znika pod wodą. Osiada na głębokości 3800 metrów.

Phillipsowi ten krytyczny moment udaje się przeżyć. Dopływa do obróconej do góry dnem szalupy, wspina się na nią. - Carpathia przybędzie tu o świcie - informuje. Ale wyczerpany i wyziębiony przebywaniem w lodowatej wodzie ok. 4 nad ranem umiera. Jego ciało zsuwa się do wody. Drugiemu radiooperatorowi, który dryfuje na tej samej łodzi, udaje się przetrwać.

Ok. 4 rano na miejsce tragedii dociera transatlantyk Carpathia. Z tragedii uratowało się 705 osób. Zginęły 1503.

Więcej o bohaterze z Titanica i o samej tragedii przeczytasz już w sobotę tylko w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zapraszamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska