Odpowiedzialny za fałszywy alarm o rzekomym ataku terrorystycznym, do którego miało dojść w czwartek w Warszawie, jest 49-letni mieszkaniec naszego regionu. W weekend zatrzymali go policjanci stołecznej komendy.
- Przyznał się do winy, tłumaczył, że chciał tylko zrobić żart - mówi Mariusz Mrozek, rzecznik KSP. Policja ujęła sprawcę w miejscu jego pracy, w jednym z kujawsko-pomorskich szpitali. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Przeczytaj również: Wkurzały go reklamy banku. Zadzwonił do Warszawy i powiedział, że podłożył bombę
W czwartek policjanci z Mokotowa zostali powiadomieni, że na telefon dyżurny jednej ze stacji telewizyjnych wpłynął niepokojący sms. Z jego treści wynikało, że na warszawskie metro planowany jest zamach terrorystyczny.
- Funkcjonariusze natychmiast przystąpili do działania - dodaje Mariusz Mrozek. - Dla stróżów prawa priorytetem stało się nie tylko namierzenie nadawcy tej wiadomości, ale również zapewnienie bezpieczeństwa osobom korzystającym z metra.
Żadnego ładunku nie znaleziono. Akcja została odwołana po kilku godzinach.
Czytaj e-wydanie »