Jakość opieki medycznej w przychodniach Citomed zeszła na drugi plan. Naszych Czytelników zelektryzowało to, co dzieje się w rejestracji. - Nie ulega wątpliwości, że przychodnie Citomed to najgorsze lecznice w mieście! - irytuje się internauta na pomorska.pl. - Oni nie mają zielonego pojęcia o dobrej organizacji pracy. To, co się tam wyrabia, to jakiś cyrk - twierdzą inni.
I na dowód przytaczają kolejne sytuacje, które profesjonalizm placówek stawia w nie najlepszym świetle. Ojciec dwójki dzieci: - Był poniedziałek, godz. 7 dzwonię, a raczej próbuję się dodzwonić do przychodni. Dopiero po 1,5 godz. ktoś się zgłasza. Mamy już 8.30. Mówię, że mam chore dziecko. Na to pani z rejestracji odpowiada, że już jest komplet i mam ponownie próbować po południu, a na dodatek nie przez telefon, ale osobiście. Pytam, dlaczego. W odpowiedzi słyszę lakoniczne: "bo tak jest". Przyjeżdżam do przychodni o 14. Przy okienku dowiaduję się, że nie ma miejsca.
Inna pacjentka Citomedu przez trzy dni z rzędu zwalniała się z pracy. - Trzy razy robiłam podchody do tzw. rejestracji. I co? I nic! Nie miałam szans ze starszymi ludźmi, którzy tkwili tam chyba od rana! Jak tylko zaczęły się zapisy, to ludzie nie wiadomo skąd się pojawili. Gdy w końcu dopchałam się do okienka rejestracji, pani z uśmiechem zakomunikowała, że już nie ma numerków! Rejestracji telefonicznej też nie ma, wcześniej również nie można się zapisać, bo nie ma grafiku na kolejne dni.
Przeczytaj również: Do rejestracji? Pacjencie dzwoń sobie zdrów!
Niektórzy stają jednak w obronie pracowników rejestracji, a winę za obecny rozgardiasz zrzucają na przełożonych. - Biedne są te panie z rejestracji - pisze na naszym forum "mrówka". - Muszą tłumaczyć się za złą organizację i pomysły swoich przełożonych. Właściciele przychodni biorą co miesiąc kasę, ale tych pieniędzy nie przeznaczają na zapewnienie tym pacjentom opieki.
Ostre oceny pacjentów odpierają pracownicy Citomedu. - Ostatnio dostajemy coraz więcej zgłoszeń - mówi Łukasz Wojnowski, wiceprezes zarządu. - Zwiększona liczba zachorowań, braki kadrowe i ogromna liczba pacjentów przypadająca na jednego lekarza nie przekłada się na dobrą sytuację w służbie zdrowia. Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby sprostać oczekiwaniom pacjenta.
**Zobacz też:
Toruń. Do dobrej przychodni nam po drodze**
Magdalena Lorenc z przychodni Citomed przekonuje, że lecznica dba o komfort chorych. - Wdrożyliśmy metody służące zwiększeniu liczby przyjęć w danym dniu. W przychodni nr 1 przy Skłodowskiej-Curie wprowadziliśmy dodatkowe godziny czasu pracy lekarzy, a liczba personelu obsługującego poszczególne punkty rejestracji telefonicznej liczy 12 osób. Zdaniem Lorenc, niezadowoleni zawsze się jednak znajdą. - Ocena usłyszenia przez pacjenta zajętego sygnału w słuchawce telefonicznej pozostaje zatem kwestią subiektywną i dyskusyjną.
A co z tymi, którzy są odsyłani z kwitkiem? - Komunikat o braku dostępności przekazywany jest jedynie w przypadku zarezerwowania wszystkich terminów wizyt w danym dniu przez osoby, które zgłosiły się wcześniej niż dany pacjent - tłumaczy Lorenc. - Lekarze nie są w stanie pracować 24 h na dobę - twierdzi Wojnowski. - System jest chory i od jego naprawy powinniśmy zacząć.
Czytaj e-wydanie »