Matka i dziecko nie żyją
W piątek na antenie Polsat News, rzecznik Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Ciarka potwierdził czarny scenariusz.
Nie udało się uratować dwójki osób, które w czwartek wypadły z promu na Bałtyku. Matka i jej dziecko zmarli.
"Niestety w godzinach porannych otrzymaliśmy informację od strony szwedzkiej, że mamy przekazać tę straszliwą informację dla rodziny, ponieważ zarówno chłopiec jak i kobieta nie żyją" - powiedział Ciarka.
Kobieta miała 36, a jej dziecko siedem lat. Pochodzili z Polski. Oboje poszkodowani zostali wyłowieni z wody i przetransportowani do szpitala w Szwecji.
Wypadli za burtę promu
Do dramatycznej sytuacji doszło w czwartek po południu. O 16:19 Morskie i Lotnicze Centrum Ratownictwa w Szwecji otrzymało alarm. Matka z dzieckiem wypadli za burtę promu Stena Spirit linii Stena Line na Morzu Bałtyckim, który ruszył z Gdyni do szwedzkiej Karlskrony. Mama rzuciła się do wody w chwili, gdy jej dziecko jako pierwsze odniosło wypadek.
"Dziennik Bałtycki" rozmawiał z rzecznik prasowym Stena Line, Agnieszką Zembrzycką. Kobieta oznajmiła, że z zebranych materiałów wynika, iż dziecko świadomie z promu nie wyskoczyło, ale nie mogła zdradzić więcej informacji.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
"W tej chwili nie możemy się na ten temat wypowiadać . Natomiast z tych materiałów, które zebraliśmy, informacja, która pojawia się w mediach, jakoby dziecko wypadło, a następnie za nią wyskoczyła osoba dorosła, nie są prawdziwe" - powiedziała.
O 17:30 udało się odnaleźć zagubionych i przetransportować do szpitala. Jak informował Stefan Land z Sjö and Air Rescue Center, użyto do transportu helikoptera.
W akcję było zaangażowanych wiele służb. Wysłano m.in śmigłowce ratunkowe z Niemiec, Polski i Szwecji, a do poszukiwań włączyły się również cztery okręty NATO i jeden statek amerykańskiej straży przybrzeżnej, który akurat odbywał ćwiczenia w okolicy.
