Pierwsza z tragedii rozegrała się ok. godz. 6. na drodze krajowej nr 25 w okolicach Tryszczyna (pow. bydgoski). - Z nieustalonych przyczyn fiat uno zjechał na przeciwny pas i zderzył się czołowo z nadjeżdżającą scanią - informuje Paulina Więcławska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
W wypadku zginął 45-letni kierowca "osobówki", mieszkaniec powiatu bydgoskiego. - Kierowcy ciężarówki nic się nie stało, a badanie wykazało, że był trzeźwy - uzupełnia rzeczniczka.
Kilka godzin później (ok. godz. 12.30) i kilkadziesiąt kilometrów dalej doszło do kolejnej śmierci na drodze. Na jednym ze skrzyżowań w Ernestowie (pow. świecki) kierowca volkswagena LT nie ustąpił pierwszeństwa i doprowadził do zderzenia z volkswagenem polo. Na miejscu zginął 37-letni pasażer tego drugiego auta.
- Sprawca, kierowca furgonetki był trzeźwy, ale nie miał uprawnień do kierowania pojazdem - zaznacza Marek Rydzewski, rzecznik świeckiej policji.
Bez ofiar śmiertelnych skończył się bardzo groźnie wyglądający wypadek w miejscowości Ciche (pow. brodnicki) Ok. godz. 13. autobus PKS Brodnica-Nowe Miasto Lubawskie na łuku drogi zderzył się z jadącą z naprzeciwka ciężarówką.
- Kierowcy ciężarówki nic się nie stało, ale mężczyzna prowadzący PKS został zakleszczony w pojeździe - relacjonuje Agnieszka Szczucka, oficer prasowy brodnickiej policji. - W końcu strażakom udało się go uwolnić. Trafił do szpitala, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Obaj kierowcy byli trzeźwi. Droga powiatowa nr 1803 przez kilka godzin była zablokowana.
Przez dłuższy czas zablokowana była wczoraj także krajowa piątka. Z powodu wypadku w Luszkowie (pow. świecki). Zderzyły się tu alfa romeo oraz audi. Trzy osoby trafiły do szpitala. Ze wstępnych ustaleń wynika, że do wypadku doszło podczas wyprzedzania.
Tragiczny poniedziałkowy bilans powiększył pieszy, który ok. godz. 17 wtargnął wprost pod koła samochodu na ul. Wiślanej w Bydgoszczy. - Kierowca był trzeźwy, a mężczyzna przechodził w niedozwolonym miejscu - uściśla Paulina Więcławska z KWP.
70-letni bydgoszczanin trafił do szpitala Biziela. - Niestety mimo długiej reanimacji nie udało się go uratować - informuje Kamila Wiecińska, rzeczniczka lecznicy.