Wyznam szczerze, że po trzymającej nas przez wiele miesięcy w szachu i strachu pandemii oraz nieprzerwanych wielomiesięcznych walkach w Ukrainie, te dwa „straszne” piątki w roku straszą już jakby mniej...
Podobno piątku, trzynastego najbardziej boją się Amerykanie. Część z nich zostaje nawet w ten dzień w domu, by nie ściągnąć na siebie pecha. Żart? Nie do końca. Strach przed piątkiem, trzynastego dorobił się nawet swojej nazwy - to paraskewidekatriafobia. Mało tego, ta swoista fobia niesie za sobą wymierne straty. Otóż ekonomiści obliczyli, iż w Ameryce sięgają one nawet 900 mln dolarów za każdy piątek, trzynastego w roku. Są też tacy, którzy w ogóle boją się trzynastki. Z tego powodu np. w hotelach nie ma trzynastego piętra lub pokoju numer trzynaście.
Wracajmy jednak na nasze podwórko. Przeczytałam wczoraj w skarbnicy wiedzy wszelakiej zwanej internetem, zalecenia na
dziś.
I tak, dowiedziałam się m.in. żebym
- nie wkładała nowych ubrań (czarny kolor garderoby podobno także odpada),
- nie wieszała prania na sznurku do wyschnięcia przed godziną 12,
- nie malowała ścian, nie ogłaszała bankructwa,
- nie jadła owoców morza (?!),
- nie obcinała włosów...
Nie można też wstać z łóżka lewą nogą, przechodzić pod drabiną lub słupem, oglądać się za siebie. A już biada temu, kto dziś zbije lusterko lub spotka na swej drodze czarnego kota! Te wszystkie zalecenia powinniśmy traktować z dużym przymrużeniem oka. A jaki będzie ten dzień, to zależy przede wszystkim od nas samych. Jednak wstanę prawą nogą i - unikając lustra - włożę starą, kolorową suknię, a potem - nie oglądając się za siebie - popracuję z domu, żeby przypadkiem nie natknąć się na czarnego kota.
Tak na wszelki wypadek...
