Józef Hołody już kilkukrotnie zapowiadał, że zrezygnuje z prezesowania Stowarzyszeniu Rodzin Zastępczych Powiatu Tucholskiego. W ubiegłym tygodniu oficjalnie złożył rezygnację z funkcji. Decyzję tłumaczy względami osobistymi - chce m.in. trochę podreperować zdrowie. Z członkostwa w zarządzie zrezygnował również Łucjan Górski.
Spokojna, ale o dzieci walczy jak lwica
Hołody na swoje miejsce zaproponował młodziutką Annę Grochowinę. To miał być as w rękawie, bo Hołody wcześniej nie chciał zdradzić, kto mógłby objąć po nim funkcję.
Pani Anna należy do stowarzyszenia od zaledwie kilku tygodni. - Dlatego zupełnie się nie spodziewałam, że zostanę wybrana prezesem - mówi.
Pod jej rządami na pewno sporo w stowarzyszeniu się zmieni. Sama o sobie mówi, że jest spokojna, ale potrafi walczyć o swoje. Jakie ma pomysły na funkcjonowanie "Dziecka w Rodzinie"? - Potrzebuję trochę czasu, żeby zapoznać się z dokumentacją i wszystko ogarnąć. Jedno jest pewne: zgodnie z nazwą stowarzyszenia, najważniejsze będą dzieci - tłumaczy.
Przetrzeć szlaki
Myśli m.in. o organizowaniu wyjazdów integracyjnych. - Nie musimy od razu jeździć za granicę - wyjaśnia. - Są piękne miejsca w okolicy. Można zrobić ognisko i świetnie spędzić czas. Chciałabym poznać członków stowarzyszenia, a przede wszystkim dzieci, bo nie z wszystkimi miałam wcześniej kontakt.
Wie, że nie będzie łatwo, bo czeka ją przecieranie ścieżek i proszenie o wsparcie sponsorów. - Pan Hołody przez lata zdobył pewne zaufanie, ja dopiero będę musiała o nie powalczyć - mówi.
Ma w planie także staranie się o siedzibę dla stowarzyszenia. To od lat bolączka "Dziecka w Rodzinie" - członkowie nie mają swojego stałego miejsca spotkań. Wcześniej do swojego domu zapraszał Hołody. Choć zrezygnował z prezesowania, jeszcze przez kilka tygodni jest gotów udostępniać mieszkanie na potrzeby organizacji. Stowarzyszenie ma czas na znalezienie nowego lokum najpóźniej do kwietnia.
Też jest rodzicem zastępczym
Komentarz autorki:
Wielka zasługa Józefa Hołodego, że przez lata z zaangażowaniem kierował stowarzyszeniem. Dobrze, że pozwolił, by pałeczkę po nim przejęła nowa osoba: energiczna, młoda, z głową pełną pomysłów, chętna do pracy społecznej. W organizacji przyda się świeża krew.
W kierowaniu organizacją pani Annie na pewno pomoże doświadczenie w prowadzeniu rodziny zastępczej. Razem z mężem od kilku lat wychowują dzieci, które chcą zaadoptować. Wcześniej przez wiele miesięcy regularnie jeździli do domu dziecka, żeby poznać maluchy. - Chcieliśmy też, żeby dzieci nas poznały i zaakceptowały - mówi. - Wyzwania, z jakimi muszą się zmierzyć rodzice zastępczy, znamy z praktyki.
Rozmowa z Anna Grochowiną we wtorkowej "Pomorskiej".