Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko dla odważnych. Egzotyczni ulubieńcy. Jakie egzotyczne gatunki zwierząt hodują w domach Polacy?

Wiktor Porembski
Można hodować w domu 30-centymetrowego krocionoga, można mieć w pokoju dziesiątki pająków ptaszników jednocześnie, są też fani modliszek albo 4-metrowych anakond. W Polsce hoduje się w domach już kilka tysięcy gatunków zwierząt. W całej Europie ok. 10 tys.

Podobno z pająkiem ptasznikiem można się zaprzyjaźnić. Podobno z pytonem też. Może być trudno uwierzyć w przyjaźń ze skorpionem czy modliszką - ale ich właściciel uparcie twierdzą, że i to się zdarza. Domowy egzotyczny przyjaciel może być też naprawdę mocno dziwny - u przeciętnego zjadacza chleba budząc raczej lęk lub obrzydzenie niż sympatię. Przykładem afrykański krocionóg olbrzymi - czyli wielki (ok. 30 cm) wij, z ciałem podzielonym na ok. 64-72 segmenty (z każdego wyrasta para odnóży). Podobnie rzecz może się mieć z niektórymi ropuchami czy chrząszczami. A one również mają swoich koneserów.

Paleta możliwości jest gigantyczna, a czasem wręcz nie potrafimy sobie wyobrazić, jak niezwykłe stworzenia wybierają do domowej hodowli zapaleńcy. W całej Europie hoduje się w domach łącznie około 10 tysięcy gatunków zwierząt. Nie ma dokładnych badań dotyczących Polski - ale można szacować, że to kilka tysięcy gatunków. Oczywiście większość z nich to stawonogi, nie zmienia to jednak faktu, że w tej ogólnej liczbie mieści się po kilkaset gatunków ssaków, ptaków, gadów i płazów.

Ceny i warunki

Zdecydowana większość egzotycznych zwierząt wybieranych przez Polaków jest relatywnie niedroga - w każdym razie zauważalnie tańsza od modnych ras psów czy kotów. Modliszka to od 100 do 300 zł (nie licząc najrzadszych gatunków, które potrafią osiągać znacznie wyższe ceny). Pytony kosztują od 200 (pyton królewski - który dorasta do 1,5 m) do 1000 zł (ładne okazy rzadszych pytonów). Jakieś 600-800 zł zapłacimy za anakondę olbrzymią. Dorosły gekon lamparci to jakieś 250-300 zł. Ceny pająków ptaszników zaczynają się od dosłownie kilku złotych (za pająki bardzo drobnych rozmiarów, które dopiero muszą urosnąć, mierząc się po drodze z różnymi kryteriami doboru naturalnego, co nie zawsze kończy się szczęśliwie) - a kończą na ponad tysiącu za dorodne okazy rzadkich gatunków. Około tysiąca zapłacimy też za żółwia zawiasowego albo za wiewiórkę Hudsona. Znacznie droższe są rzadsze ptaki. Gwarek czy kakadu to 3-5 tysięcy. Rzadkie papugi ary to już od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Spora część zwierząt egzotycznych hodowanych w domach Polaków ma stosunkowo niewygórowane wymagania. Najbardziej permanentną z potrzeb bywa najczęściej zapewnienie im odpowiedniej temperatury. Pająk ptasznik najlepiej rozwija się w temperaturze wyższej o kilka stopni od tej pokojowej - w dodatku ma nocny tryb życia, więc potrzebuje dogrzewania zwłaszcza w nocy. Pyton królewski potrzebuje ponad 30 stopni w dzień, a w nocy temperatura w jego terrarium nie powinna spadać poniżej 26 stopni. Za to gekon lamparci powinien mieć w terrarium dwie strefy - w jednej powinny być jakieś 33 stopnie, w drugiej ok. 26 stopni. Do podgrzewania terrariów używa się najczęściej kabli grzewczych, ich ceny zaczynają się od kilkudziesięciu złotych, znacznie droższe bywają urządzenia z termostatami pozwalającymi na programowanie zmian temperatur w zależności od pory dnia lub nocy.

Kolejna z najbardziej oczywistych potrzeb to odpowiednie odżywianie oraz przestrzeń do życia. Dorosła anakonda zielona chętnie zjadłaby od czasu do czasu królika lub kurę. Ten dorastający do około 4 metrów wąż potrzebuje też gigantycznego terrarium - o długości co najmniej 2 metrów. Nieco mniejsze węże zadowalają się myszami i innymi drobnymi gryzoniami - kupuje się je w sklepach zoologicznych od razu jako żywą karmę. Ale i one potrzebują sporego terrarium - oczywiście odpowiednio wyposażonego, w możliwie pełny sposób pozorującego środowisko naturalne węża. Hodując natomiast pająka ptasznika albo modliszkę musimy być odporni na kontakt z larwami świerszczy lub much, dorosłymi świerszczami i karakanami. To wszystko bowiem musimy podawać naszemu ulubieńcowi, by zapewnić mu odpowiednią, zrównoważoną i bogatą w białko dietę. Większe okazy ptaszników potrafią też spożyć mysz. Oczywiście podaną w stanie żywym.

Prawo i formalności

Musimy też liczyć się z wymogami prawa - od kilku lat dość ściśle opisującego reguły hodowli zwierząt egzotycznych. Hodowla egzotycznego zwierzaka staje się legalna dopiero wtedy, gdy właściciel zgłosi swojego ulubieńca do rejestracji w urzędzie powiatowym. Uwaga - zwierzę nie może należeć do niebezpiecznych dla ludzi (odpadają na przykład co groźniejsze jadowite pająki albo jadowite węże, nie mówiąc o lampartach czy tygrysach) - przynajmniej jeśli chodzi o hodowlę w domu.

Uwaga po raz drugi - przy rejestracji trzeba przedstawić odpowiednie dokumenty - zezwolenie na import zwierzęcia do kraju albo na schwytanie zwierzęcia w środowisku naturalnym lub wreszcie świadectwo wydane przez powiatowego lekarza weterynarii, potwierdzające urodzenie zwierzęcia w legalnej hodowli. Ten wymóg w zasadzie uniemożliwia prawnie (i bardzo dobrze) hodowanie schwytanych na wolności zwierząt z gatunków zagrożonych wyginięciem - raczej nie będziemy mieli bowiem szans na przedstawienie dokumentów potwierdzających ich legalne przywiezienie do Polski.

Uwaga po raz trzeci - obecne przepisy nakazują rejestrację w wypadku większości gatunków egzotycznych. Dotyczy to na przykład wszystkich rzadszych gatunków papug (między innymi ar, amazonek, rozelli, żako, kakadu), zwolnione z obowiązku rejestracji są natomiast papużki faliste czy nimfy. Podobnie jest z żółwiami - musimy zarejestrować na przykład żółwie stepowe czy żółwie greckie, nie musimy błotnych. Zdecydowanie i bez wyjątków musimy natomiast rejestrować węże, skorpiony, pająki ptaszniki, wszystkie gatunki kameleonów, waranów i legwanów - nie mówią rzadziej hodowanych gatunkach. Rejestracja wiąże się z opłatą - to 26 złotych.

Uwaga po raz czwarty - osobne, o wiele bardziej złożone i restrykcyjne przepisy dotyczą hodowli zwierząt egzotycznych do celów komercyjnych. Jeśli marzy nam się sprzedaż potomstwa naszego ekstrawaganckiego pupila, to zdecydowanie musimy się z tymi przepisami zapoznać - w większości wypadków raczej odpuścimy.

Nielegalne hodowle

Mimo zaostrzenia przepisów w Polsce wciąż problemem pozostają nielegalne hodowle zwierząt egzotycznych. Handel zwierzętami z nielegalnych hodowli odbywa się przede wszystkim w internecie, oferty zawsze znacząco różnią się ceną od tych z hodowli, które dysponują odpowiednimi warunkami i zapewnią nam legalne dokumenty. Zdarzają się przypadki naprawdę uderzającyhc patologii. W zeszłym roku z nielegalnej hodowli w Pyszącej pod Śremem ewakuowano ok. 300 zwierząt - w tym nawet tygrysy, lamparty, pumy, oryksy szablorogie, magoty, małpy sajmiri, lemury katta - łącznie ok. 80 gatunków. Właściciel zarejestrował swoją działalność jako… cyrk - bo oprócz ogrodów zoologicznych i placówek naukowych zwierzęta niebezpieczne mogą hodować właśnie tylko cyrki. W rzeczywistości jednak żadnego cyrku nie prowadził - a zwierzętami handlował. Warunki, w których zwierzęta przebywały były wyjątkowo złe - w klatce o powierzchni 40 m2 musiały pomieścić się dwa tygrysy, antylopy brodziły w błocie, a po całym obiekcie walały się kości a nawet zwłoki zwierząt. Później jeszcze odkryto tam prymitywne cmentarzysko zwierząt. Właściciel nielegalnej „hodowli” w Pyszącej do pilnowania i karmienia prawie 300 zwierzaków „zatrudniał” dwóch pracowników. Oczywiście, jakże by inaczej, na czarno. Poważnym problemem było znalezienie zwierzakom z Pyszącej odpowiednich nowych domów - ostatnie z nich udało się przewieźć dopiero w kwietniu tego roku. Trzy tygrysy i lampart trafiły do ośrodka Malkia Park-Big Cat Rescue na Słowacji.

Zdarzają się też nieodpowiedzialni właściciele pojedynczych zwierząt. Skoro istnieje w Polsce zwyczaj „pozbywania się” psów albo kotów poprzez porzucenie ich w lesie, to dlaczego nie zrobić tego na przykład z pytonem? Tak właśnie najprawdopodobniej było z 2,7 metrowym gadem ochrzczonym mianem „Ducha Lasu”. Spotkały go w zeszłym roku dwie rowerzystki koło Nowej Soli, następnie pyton tygrysi został schwytany przez leśników. Niestety trzeba go było uśpić - miał daleko posunięta martwicę przewodu pokarmowego. Duże węże są jednak odnajdywane w lasach czy podmiejskich krzakach dość regularnie, najczęściej trafiają tam właśnie porzucane przez właścicieli. Był też słynny przypadek, gdy pyton został znaleziony w muszli klozetowej pewnej mieszkanki warszawskiej Pragi. Oczywiście pyton czy boa nie ma większych szans na przeżycie zimy w Polsce, ale istnieją gatunki, które o wiele lepiej zaadaptują się w polskim klimacie. Są też zwierzęta, które potrafią uciec same, bez „pomocy” znudzonego właściciela.

Zielone polskie papugi

Tu włącza się jeszcze jeden problem. Część gatunków egzotycznych znajduje się na osobnej liście zwierząt uznanych za tzw „gatunki obce”. To te, które mogą łatwo rozprzestrzenić się w naszym klimacie i zagrozić dotychczasowemu ekosystemowi. To nic nowego. Sprowadzony przez niemieckiego hodowcę do Europy pod koniec XIX wieku rak pręgowany rozprzestrzenił się po całym kontynencie i obecnie wypiera raka szlachetnego czy błotnego także w polskich rzekach (w niektórych wyparł go już całkowicie). Uciekające z hodowli na futra norki amerykańskie od lat 50. XX wieku stworzyły już całe, liczne i prężnie się rozwijające populacje m.in. w Polsce, Niemczech czy Francji. Norki amerykańskie prawdopodobnie wykończyły (i tak zagrożone wyginięciem na skutek polowań) wolno żyjące norki europejskie, odpowiadają też za spadek populacji m.in. piżmaków i niektórych gatunków ptaków - w tym łyski. Bardzo ciekawa jest też historia inwazji szopów praczy na Niemcy i następnie Europę. Najpierw, w roku 1934, pewien hodowca w Hesji wypuścił na wolność dwie oswojone pary. Następnie, w roku 1945 około 25 par uciekło z fermy futerkowej w rejonie Berlina (na skutek bombardowania). Tak właśnie powstały dwie niemieckie populacje szopów praczy. A teraz kilka liczb w roku 1956 w Hesji było ich 285 sztuk - a w roku 1970 - ok 20 000. W tym samym czasie w całych Niemczech było już co najmniej 200 000 szopów praczy - bo obie populacje rozprzestrzeniły się po całym kraju - a następnie Europie. W Polsce jest ich sporo zwłaszcza na zachodzie kraju.

Zupełną nowością - i to naprawdę egzotyczna - jest powstanie w Polsce populacji żyjących dziko papug. Chodzi o pochodzące z Indii jaskrawo zielone aleksandretty obrożne. Do zeszłego roku odnotowano ok. 70 zgłoszeń o ich obserwacji - widziano nawet niewielkie stada. Oczywiście te zwracające uwagę zielone papugi nie przyleciały same do Polski z Indii.

Możliwości są dwie - populację założyły jakieś uciekinierki z krajowych domowych klatek albo też mamy do czynienia z prawdziwą papuzią inwazją z Zachodu - w Niemczech żyje dziko już ok 5 tysięcy aleksandrett (oczywiście za sprawą ucieczek z klatek). Jeszcze więcej ich jest w Wielkiej Brytanii (nawet 10-20 tysięcy.

Według naukowców w ciągu mniej więcej dekady staną się one dość rozpowszechnionym gatunkiem również w Polsce. Aleksandretty są w stanie wytrzymać mrozy do -20 stopni C, bez problemu potrafią się również wyżywić w Europie - kiedy brakuje im naturalnego pożywienia, odwiedzają miejskie śmietniki albo korzystają z karmników. W ten sposób kolejny egzotyczny gatunek przestanie być w Polsce egzotyczny.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tylko dla odważnych. Egzotyczni ulubieńcy. Jakie egzotyczne gatunki zwierząt hodują w domach Polacy? - Portal i.pl

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska